Irański generał Kasem Sulejmani to był ktoś więcej niż szefowie Al-Kaidy i Państwa Islamskiego, Osama bin Laden i Abu Bakr al-Bagdadi - pisze w piątek portal magazynu "The Atlantic" i uznaje zabicie dowódcy sił Al-Kuds za "najważniejszy amerykański atak w tym wieku".

REKLAMA

Atak sił USA na dowódcę elitarnych irańskich jednostek Al-Kuds "będzie miał o wiele większe konsekwencje niż zabicie przywódców Al-Kaidy i Państwa Islamskiego" - twierdzi magazyn, podkreślając, że to "zabójstwo państwowego przywódcy wojskowego".

"Sulejmani, w przeciwieństwie do bin Ladena czy Bagdadiego, miał za sobą siłę i środki całego państwa i otwarte poparcie na wysokich szczeblach rządu w kraju, w którym został zabity" - zauważa "The Atlantic". Szefowie Al-Kaidy i IS zginęli "ukrywając się i uciekając", a Sulejmani "otwarcie podróżował w regionie, gdzie działały jego siły".

Sulejmani najbardziej wpływowym generałem Bliskiego Wschodu

Sulejmani nazywany był "najbardziej wpływowym współczesnym generałem na Bliskim Wschodzie" i realizował strategię wspierania irańskich sojuszników w Jemenie, Iraku i Libii - odnotowuje magazyn.

Portal przypomina, że w 2019 roku szefowi Al-Kuds i jego sojusznikom przypisywano ataki na tankowce, ostrzały rakietowe w Iraku, zestrzelenie amerykańskiego drona oraz atak na obiekty naftowe w Arabii Saudyjskiej.

W ocenie "The Atlantic" śmierć Sulejmaniego oznacza otwarcie "nowego niebezpiecznego rozdziału w niespokojnym regionie, który Sulajmani pomagał kształtować przez ponad dekadę" oraz zbliża USA i Iran do wojny.

"The Atlantic" zauważa, że prezydent USA Donald Trump nie przyznał się natychmiast do zabicia przez amerykańskie wojska Sulejmaniego tak jak uczynił to w październiku 2019 roku po ataku na Bagdadiego". Przypomnijmy, początkowo prezydent Trump zamieścił jedynie na Twitterze zdjęcie amerykańskiej flagi.

"Teraz dalszy odwet ze strony irańskiej wydaje się nieunikniony, mimo że nie wiadomo jaką przybierze formę. Następna odpowiedź USA może być również nieunikniona" - uważa magazyn.

Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie

Nazywany "dowódcą cieniem" Sulejmani i jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis zostali w nocy z czwartku na piątek zabici w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Ataku dokonano z użyciem dronów i zginęło w nim łącznie osiem osób, a dziewięć zostało rannych.

Associated Press podkreśla, że śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa może okazać się punktem zwrotnym w sytuacji na Bliskim Wschodzie i bez wątpienia spotka się z odwetem ze strony Iranu
i sił przez niego popieranych przeciwko interesom amerykańskim i izraelskim.

Zemstę "miażdżącą" i "nieubłaganą" zapowiedzieli już prezydent Iranu Hasan Rowhani i duchowo-polityczny przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei.

Rada Bezpieczeństwa Narodowego Iranu w oświadczeniu po nadzwyczajnym posiedzeniu poinformowała, że podjęto decyzję jak odpowiedzieć na zabicie Sulejmaniego. Był to największy błąd strategiczny USA w regionie Azji Zachodniej i Ameryka nie ucieknie łatwo przed konsekwencjami - oceniła Rada. Reżim USA będzie odpowiedzialny za konsekwencje tej przestępczej akcji - podkreślono.