W Oslo rozpoczęły się trzydniowe rozmowy z talibami na temat kryzysu humanitarnego i praw człowieka. Norweska opozycja krytykuje rząd, że wysłał po talibów luksusowy samolot.
W poniedziałek delegacja talibów spotka się z dyplomatami z Norwegii, USA, UE, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec oraz Włoch.
Według norweskiej telewizji NRK oraz gazety "VG" w rozmowach nie weźmie udziału szefowa MSZ Norwegii Anniken Huitfeldt (Partia Pracy).
Wcześniej w komunikacie Huitfeldt oświadczyła, że zaproszenie talibów "nie jest ich legitymacją ani uznaniem". "Jednak musimy rozmawiać z tymi, którzy w praktyce rządzą dziś Afganistanem. Nie możemy dopuścić, aby sytuacja polityczna doprowadziła do katastrofy humanitarnej" - podkreśliła.
Wizyta talibów w Norwegii jest pierwszym przypadkiem przyjęcia przedstawicieli nowej władzy afgańskiej przez kraj zachodni.
W norweskich mediach trwa debata, czy zaproszenie "barbarzyńców pozbawiających kobiet ich podstawowych praw" jest właściwym krokiem.
Przedstawiciele opozycyjnej i przeciwnej imigrantom Partii Postępu nazwali rząd naiwnym.
Były polityk Partii Konserwatywnej oraz były burmistrz Oslo skrytykował opłacenie i wysłanie przez rząd Norwegii po talibów luksusowego samolotu.
"Norwegowie są wściekli, gdy widzą, że terroryści latają nie tylko pierwszą klasą, ale i prywatnym samolotem" - stwierdził Fabian Stang.
Państwo norweskie ponosi także koszty ochrony talibów.
Zniszczony wojną Afganistan boryka się z biedą, pandemią oraz najgorszą od 20 lat suszą, a gospodarka kraju jest na krawędzi załamania. W 2021 roku po przejęciu władzy przez talibów, stanowiąca 40 proc. afgańskiego PKB międzynarodowa pomoc rozwojowa, została wstrzymana przez większość krajów. W Afganistanie działają jedynie organizacje humanitarne.