"Zakopane wywołuje u naszych zawodników dodatkową presję" - tak prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner tłumaczył słabsze wyniki polskich skoczków narciarskich w sobotnich i niedzielnych zawodach Pucharu Świata.
Do Zakopanego Polacy przyjechali jako liderzy Pucharu Narodów. Natomiast w klasyfikacji generalnej PŚ drugi był Kamil Stoch, trzeci Piotr Żyła, a czwarty Dawid Kubacki. Oczekiwania kibiców były więc ogromne, wyniki jednak rozczarowały.
W sobotnim konkursie drużynowym biało-czerwoni zajęli trzecie miejsce, za Niemcami i Austrią. Podopieczni trenera Stefana Horngachera zaprezentowali się wyraźnie słabiej od tych ekip, a miejsce na podium zawdzięczają dyskwalifikacji za nieprzepisowy strój Norwega Johanna Andre Forfanga oraz świetnej postawie Kubackiego w drugim skoku, kiedy wynikiem 143,5 m ustanowił rekord Wielkiej Krokwi.
W niedzielę było jeszcze słabiej. Stoch nie zdołał nawet awansować do finałowej serii i został sklasyfikowany na 36. miejscu. Najlepszym z Polaków okazał się Kubacki - 12. pozycja. Stefan Hula był 17., Piotr Żyła 19., Jakub Wolny 22., Paweł Wąsek 27., a Maciej Kot 30.
W Zakopanem zainteresowanie kibiców jest tak duże, że wywołuje ono u naszych zawodników dodatkową presję. Mogło się wydawać, że sobie spokojnie poradzą, że są wyluzowani, jednak obserwuję, że oni czują presję. Wiadomo, że chcieliby się tutaj zaprezentować jak najlepiej, a to powoduje pewne usztywnienie - powiedział Tajner.
W komfortowej sytuacji są zagraniczni zawodnicy. Oni doświadczają tej wyjątkowej aury Zakopanego. Są oklaskiwani przez naszych kibiców, ale nie mają tego dodatkowe ciężaru. Wierzę, że po wyjeździe z Polski na kolejne zawody Pucharu Świata nasi skoczkowie doszlifują formę. Ich możliwości są ogromne - dodał.
Kolejne zawody PŚ odbędą się już w najbliższy weekend w Sapporo. Tajner zdradził, że do Japonii uda się czarterowym lotem kadra A w tradycyjnym składzie: Stoch, Kubacki, Żyła, Kot, Hula i Wolny.
Opracowanie: