Dopiero 15 grudnia urzędnicy z Wałbrzycha zapoznają się z raportami z badań miejsca, gdzie rzekomo ma być ukryty słynny "złoty pociąg". Obok dokumentu przygotowanego przez odkrywców, do tego czasu w sejfie pozostanie również raport naukowców z Akademii Górniczo Hutniczej.

REKLAMA

Za tydzień w urzędzie miejskim zbierze się zespół, który zajmuje się sprawą "złotego pociągu". Prezydent Wałbrzycha i jego pracownicy przeczytają oba raporty. Prawdopodobnie w spotkaniu wezmą udział odkrywcy pociągu i naukowcy z AGH, którzy badali skarpę, w której ma być ukryty skład. Po tym spotkaniu efekty badań zostaną ogłoszone publicznie.

Odkrywcy pociągu, Piotr Koper i Andreas Richter, miejsce, w którym ma być ukryty skład, badali dwukrotnie. W drugim badaniu uczestniczył specjalista z Wrocławia, zajmujący się georadarami. Naukowcy z Krakowa w okolicach 65. kilometra trasy kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry byli raz. Oba zespoły wykorzystały nieinwazyjne metody. Teren sprawdzano między innymi za pomocą georadarów i wykrywaczy metali.

Na temat tego, co może kryć skarpa, po badaniach pojawiały się jedynie spekulacje. Naukowcy z AGH nieoficjalnie potwierdzili obecność dwóch anomalii, nie przesądzili jednak, że to pociąg. Pojawiły się także teorie, że w skarpie są dwa składy. Inni specjaliści nie wykluczają, że obiekty widoczne na wynikach badań to stare tory kolejowe lub po prostu odbicie pola magnetycznego z przebiegających nad skarpą linii energetycznych.

Od zawartości raportów zależą dalsze decyzje urzędników z Wałbrzycha. Jeżeli badania jednoznacznie potwierdzą istnienie pociągu, to kolejnym etapem będą odwierty w skarpie kryjącej skarb.

(bs)