Mimo pandemii operatorzy paczkowi mają ręce pełne roboty. Ruch jest nawet o jedną piątą większy niż przed atakiem koronawirusa - wskazuje wtorkowa "Rzeczpospolita".
Jak czytamy w "Rz", po krótkotrwałym spadku na rynku paczek w pierwszym tygodniu po zamknięciu szkół i wielu obiektów publicznych, branża złapała oddech i zaczęła notować duże zwyżki.
"Dziś popyt na usługi kurierskie rośnie o około 20 proc. ponad naturalny wzrost organiczny operatorów" - wynika z danych Sendit, brokera usług kurierskich, przygotowanych specjalnie dla "Rzeczpospolitej".
Gazeta zwraca uwagę, że epidemia i fakt, że większość Polaków odizolowała się w domach, napędziły klientów firmom oferującym e-zakupy, co w efekcie zwiększyło liczbę dostaw. Ta kryzysowa sytuacja wpłynęła również na formę dostarczania przesyłek. Eksperci, na których powołuje się "Rz", twierdzą, że widać dużo większą dynamikę dostaw do punktów (m.in. automatów paczkowych) niż "pod drzwi". Ten trend - jak czytamy - to efekt zaleceń, by uniknąć kontaktu z innymi ludźmi, w tym właśnie m.in. z kurierem.
W pierwszym tygodniu od zamknięcia szkół odnotowaliśmy spadki liczby przesyłek, zarówno przy porównaniu podobnych okresów z poprzedniego roku, jak i przy porównaniu tygodniowym. Sądzę, że nowe okoliczności, w których wszyscy musieliśmy się odnaleźć, konieczność przeorganizowania sobie życia i cyklu dnia, odciągnęły Polaków od e-zakupów i innej aktywności w sieci. Ale kolejne tygodnie to już spore zwyżki - mówi, cytowany przez "Rz" wiceprezes Sendit Wojciech Kliber.
Jego zdaniem trend wzrostowy w branży KEP (kurier, ekspres, paczka) zostanie utrzymany. W związku z kolejnymi ograniczeniami i wydłużeniem okresu pozostawania w domach spodziewam się nawet zwiększenia tej tendencji - prognozuje Kliber. Nasze codzienne potrzeby staną się coraz bardziej palące, a ich zaspokajania coraz częściej będziemy szukać właśnie w e-commerce - dodaje.
SPRAWDŹ: WHO: Powinniśmy wkrótce zobaczyć stabilizację epidemii we Włoszech