Szwajcarskie władze oświadczyły w poniedziałek, że zanim podejmą następny krok w sprawie Romana Polańskiego, przeanalizują decyzję amerykańskiego sądu, który odmówił przeprowadzenia zaocznego procesu reżysera. Polański ma być sądzony za czyn sprzed ponad 30 lat. W szwajcarskim Gstaad oczekuje na decyzję ws. swojej ekstradycji do USA.
Strona szwajcarska czekała na wyjaśnienia ze Stanów Zjednoczonych w sprawie tego, czy 76-letni obecnie reżyser musi pojawić się osobiście przed kalifornijskim sądem, by mógł zapaść wyrok w jego sprawie. Mówiliśmy, że poczekamy na tę decyzję, by zapewnić, że nasze procedury zostaną zharmonizowane z tymi, które podejmuje się w Stanach Zjednoczonych - powiedział rzecznik federalnego ministerstwa sprawiedliwości Folco Galli. Dodał, że szwajcarskie władze otrzymały już kopię wydanego w ubiegły czwartek orzeczenia. Nie oznacza to (przesłanie kopii orzeczenia), że decyzja na temat ekstradycji zostanie teraz od razu podjęta - zastrzegł Galli.
Polański został zatrzymany 26 września ubiegłego roku na lotnisku w Zurychu na podstawie międzynarodowego nakazu aresztowania. Wymiar sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zarzuca mu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Geimer. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.
Reżyser przed zakończeniem wytoczonego mu procesu wyjechał do Francji, by uniknąć spodziewanej kary więzienia.