Siedmiu funkcjonariuszy policji Kapitolu, którzy bronili Kongresu podczas szturmu na amerykański parlament 6 stycznia, pozwało byłego prezydenta USA Donalda Trumpa i grupę jego sojuszników, oskarżając ich o świadome wywołanie agresywnej insurekcji.
W pozwie złożonym w sądzie federalnym w Waszyngtonie policjanci zarzucają Trumpowi, że "współpracował z białymi suprematystami i swymi agresywnymi zwolennikami", aby złamać prawo, "popełnić akt krajowego terroryzmu i podjąć niezgodne z prawem starania, by pozostać u władzy".
Wśród osób wymienionych we wniosku są współpracownicy Trumpa tacy, jak Roger Stone, jak i członkowie ekstremistycznych organizacji Proud Boys i Oath Keepers, którzy znaleźli się tłumie atakującym budynki Kongresu.
Podobne dwie skargi złożyli w sądzie w ostatnich miesiącach demokratyczni kongresmeni.
Na początku sierpnia prezydent USA Joe Biden podpisał ustawę przyznającą Złote Medale Kongresu policji Kapitolu (USCP) oraz waszyngtońskiej policji (MPD) za obronę Kongresu 6 stycznia. Biden przypomniał wtedy, że 6 stycznia był wydarzeniem historycznym w dziejach USA, bo nawet podczas wojny secesyjnej gmach Kongresu nie został zaatakowany tak, jak stało się tego dnia.
Podczas zamieszek zginął jeden funkcjonariusz policji Kapitolu, Brian Sicknick, a ponad 240 odniosło obrażenia. Czterech funkcjonariuszy w tygodniach po tych wydarzeniach popełniło samobójstwo.
Pod koniec sierpnia rozpoczęło się dochodzenie specjalnej komisji śledczej Izby Reprezentantów do zbadania ataku z 6 stycznia.
Jako pierwszych świadków komisja przesłuchała czterech funkcjonariuszy policji Kapitolu, którzy zostali pobici przez tłum zwolenników Trumpa. Jeden z nich, Michael Fanone, doznał uszkodzenia mózgu oraz ataku serca po tym, jak został wielokrotnie porażony taserem.