Polska Akcja Humanitarna deklaruje gotowość dostarczenia pomocy humanitarnej na Bliski Wschód. Problem polega na tym, że organizacja ma w tej chwili związane ręce. Korytarze humanitarne są wstrzymane, bo zarówno kontrolujący Strefę Gazy Hamas, jak i Izrael koncentrują się na wymianie ognia. Izraelski minister energii zapowiada, że żaden konwój nie wjedzie do oblężonej enklawy, póki Palestyńczycy nie uwolnią zakładników. Lekarze alarmują: sytuacja w Gazie jest dramatyczna i za chwilę nie będzie kogo ratować.

REKLAMA

Udzielanie pomocy humanitarnej w czasie intensywnych walk jest po prostu niemożliwe. Obecnie zamknięte są też przejścia graniczne - mówi RMF FM Magdalena Irzycka z Polskiej Akcji Humanitarnej.

A walki nie tylko wciąż trwają, ale zdają się się przybierać na sile. Działania wojenne są najbardziej intensywne w Strefie Gazy, gdzie pomoc jest też najbardziej potrzebna. Według prognoz w ciągu kilku dni zacznie brakować tam żywności, wody pitnej i leków.

Polska Akcja Humanitarna deklaruje, że jest gotowa pomóc poszkodowanym w konflikcie. Dystrybucja darów miałaby odbywać się we współpracy z miejscowymi organizacjami wspieranymi przez ONZ. Do tego potrzebne jest jednak porozumienie władz obu stron konfliktu. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby zarówno Hamas, jak i Izrael były gotowe na jakiekolwiek ustępstwa i negocjacje. Wręcz przeciwnie - sytuacja zaognia się z godziny na godzinę.

Izraelski minister: Nie przejedzie ani jednak ciężarówka z pomocą

Gaza nie otrzyma prądu, wody i paliwa dopóki zakładnicy izraelscy przetrzymywani przez Hamas nie zostaną wypuszczeni - zakomunikował minister energii Israel Katz.

"Żaden włącznik elektryczności nie zostanie uruchomiony, żaden hydrant nie będzie otwarty, ani żadna ciężarówka z paliwem nie wjedzie (do Strefy Gazy) dopóki izraelscy uprowadzeni nie wrócą do domów. Humanitaryzm za humanitaryzm. Nikt nie będzie uczył nas moralności" - napisał Katz na platformie X.

Jeszcze w sobotę bojownicy Hamasu przedarli się przez umocnienia przygraniczne i wzięli w niewolę aż 150 zakładników. Terroryści zagrozili we wtorek, że jeśli Izrael nie powstrzyma ataków na ludność cywilną w Gazie - zakładnicy będą zabijani jeden po drugim.

Rzecznik Sił Obronnych Izraela (IDF) informuje, że wojsko cały czas stara się monitorować sytuację zakładników. Przyznaje jednak, że uprowadzeni przetrzymywani są pod ziemią, więc dotarcie do nich i dokładne zlokalizowanie jest bardzo utrudnione.

Za chwilę w Gazie nie będzie kogo ratować

Liczba ofiar nalotów izraelskich na Gazę zbliża się do wstrząsających 1,5 tysiąca. Ponad 6 tys. Palestyńczyków zostało rannych w wyniku ataków na enklawę.

Te liczby będą rosnąć i to gwałtownie. W czwartkowy poranek IDF zapowiedziało prowadzenie "ataków na dużą skalę". Te mają być nakierowane na kwatery i posterunki Hamasu w Gazie, ale już wczoraj Izrael przyznał, że kończy z taktyką uderzeń, których celem jest uniknięcie ofiar cywilnych. To oznacza setki kolejnych ofiar wśród palestyńskich cywilów, tysiące rannych, z którymi bez pomocy z zewnątrz lekarze pracujący na miejscu nie będą sobie w stanie poradzić.

Już teraz system lecznictwa w Strefie Gazy jest na skraju zapaści. Palestyński minister zdrowia, dr. Mai Al Kaila wezwał "organizacje międzynarodowe i ONZ, Międzynarodowy Czerwony Krzyż i wszystkie kraje świata do natychmiastowej interwencji i pilnego zapewnienia lekarstw i zapasów medycznych, zwłaszcza dla oddziałów operacyjnych, oddziałów ratunkowych i oddziałów intensywnej opieki".

Rzecznik palestyńskiego ministerstwa przyznaje, że maksymalnie poszerzono już liczbę łóżek, ale mimo to nie ma już miejsc nawet dla pacjentów w krytycznym stanie.

Słowa rzecznika potwierdza Czerwony Krzyż, którego przedstawiciele stwierdzili, że "szpitale w Gazie mogą zamienić się w kostnice", jeśli nie uda się powstrzymać eskalacji przemocy w enklawie.

To, co widzieliśmy w ciągu ostatnich kilku dni, to przerażająca, piekielna spirala przemocy. Okrucieństwo i liczba ofiar śmiertelnych ataków przeprowadzonych przez Hamas są przerażające. Odpowiedź izraelskiego rządu na ataki Hamasu nie może jednak oznaczać zbiorowej kary dla wszystkich mieszkańców Strefy Gazy - w ten sposób Draginja Nadażdin, dyrektorka Lekarzy bez Granic w Polsce skomentowała bombardowania i ataki lotnicze na jedno z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie.

Organizacja medyków działa w Palestynie od 1989 roku.

Świat na razie tylko patrzy

Izrael ustami swoich czołowych polityków zapowiedział bardzo wyraźnie: Nie będzie żadnej litości dla członków Hamasu, nie będzie również litowania się nad palestyńskimi cywilami, którzy często znajdują się na linii strzału oddanego w kierunku uzbrojonych bojowników.

Przedstawiciele izraelskiego rządu nie chcą słyszeć o żadnych negocjacjach, przerwach w nalotach i wpuszczeniu konwojów humanitarnych. To wojna totalna, wobec której główne organizacje pilnujące przestrzegania reguł cywilizowanego świata - pozostają bezradne.

ONZ potępił ataki Izraela na cywilów z Gazy - nazywając je pociągnięciem Palestyńczyków do "zbiorowej odpowiedzialności".

Jedyny sygnał o realnej pomocy dla cywilów nadszedł z Jordanii, która zapowiedziała wysłanie samolotu z lekarstwami. Haszymidzka Organizacja Charytatywna wydała oświadczenie, że transport przybędzie najpierw do Egiptu, a później zostanie przekazany przedstawicielom Gazy.

Problem polega na tym, że jedyna droga łącząca enklawę z Egiptem została we wtorek zamknięta, w związku z nieustannymi nalotami Izraela.