Grupa policjantów popełniła przestępstwo, ale śledztwo zostało umorzone. Mowa o postępowaniu w sprawie zajść koło stacji Warszawa-Stadion podczas marszu środowisk narodowych w 2020 roku. Funkcjonariusze w kaskach bili wtedy pałkami przypadkowe osoby.
Powodem umorzenia śledztwa jest to, że prokuraturze nie udało się zidentyfikować ani jednego z policjantów. Funkcjonariusze byli w kaskach oraz w maseczkach. Nie mieli indywidualnych identyfikatorów na mundurach, a jedynie oznaczenie jednostki.
Na stacji SN ostre starcia @RMF24pl pic.twitter.com/PDY2y9iryS
PBalinowski11 listopada 2020
Co wyjątkowo bulwersuje - żadna z kilkudziesięciu przesłuchanych osób nie przyznała się do udziału w zajściach, ani nie wskazała na konkretnych kolegów - informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Podwładnych kryli też przełożeni, których przesłuchano.
Śledztwo umorzono ze względu na "niewykrycie sprawców przestępstw opisanych w kodeksie karnym jako przekroczenie uprawnień oraz naruszenie nietykalności".
Po tych wydarzeniach szefostwo MSWiA zapowiadało identyfikatory dla policjantów. Wprowadzenie oznaczeń numerycznych nie doszło jednak do skutku. "Co kilka miesięcy pytam o to resort, ale te pytania są ignorowane. Brak identyfikatorów sprawia, że funkcjonariusze prewencji łamiąc prawo pozostają bezkarni" - podkreśla nasz reporter.
Marsz Niepodległości w Warszawie 11 listopada 2020 roku był bardzo niespokojny. Policja informowała o zatrzymaniu kilkudziesięciu osób i licznych mandatach.
Z drugiej strony policji zarzucano brutalność, naruszanie nietykalności dziennikarzy i ranienie gumową kulą m.in. fotoreportera "Tygodnika Solidarność".
Uczestnicy marszu publikowali w internecie liczne filmy m.in. ze stacji PKP Warszawa Stadion. Widać było na nich, jak policjanci przy pomocy pałek atakują ludzi.
Funkcjonariusze zapewniali, że wcześniej kibice i narodowcy ich sprowokowali, m.in. obrzucając kamieniami. Policja późnej przepraszała za te zajścia.
"Ważne jest przyznanie się do błędów, które zostały potwierdzone po przeprowadzeniu czynności kontrolnych. Przepraszamy za sytuacje, które były niepotrzebne" - informował później rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak, nawiązując do użycia pałek służbowych oraz granatu hukowego wobec dziennikarzy 11 listopada w rejonie stacji PKP Warszawa Stadion.