To był bez wątpienia najtrudniejszy tydzień w karierze brytyjskiej premier Theresy May. Po publikacji wstępnego tekstu porozumienia z Brukselą w sprawie Brexitu dwóch członków jej gabinetu w proteście podało się do dymisji. Możliwe, że czeka ją walka o wotum zaufania. Premier May obstaje przy stanowisku, że kompromis, jaki zawarła z Brukselą, jest najlepszy z możliwych. Udzieliła też wywiadu, w którym szczerze mówi, jak radzi sobie ze stresem.

REKLAMA

Stres premier Wielkiej Brytanii łagodzi szklaneczka walijskiej whisky wieczorem i kanapki przygotowane przez męża. Theresa May nazywa go w wywiadzie opoką, na której kryzysowych chwilach może się wesprzeć.

Philip May zawsze pozostaje w cieniu swej żony i porównywany jest tym kontekście do Denisa, męża legendarnej już premier Margaret Thatcher. Zresztą to nie jedyne porównanie jakie pada w artykule Daily Mail. Whisky i nieprzejednane stanowisko wobec krytyków to były także cechy charakteru Winstona Churchilla, którego portret wisi na Downing Street, a którego pomnik stoi przed parlamentem.

Brexit nie może być porównywany z dramatem II wojny światowej, ale ostatnie kilka dni były dla Theresy May czymś więcej niż kryzysem Posłowie z jej własnej partii oficjalnie wezwali do buntu przeciwko premier, krytykując jednocześnie zawarte przez nią porozumienie. Ich zdaniem nie spełnia ono oczekiwań referendum, pozostawiając Wielką Brytanię w zbyt silnym związku z Brukselą.

Mimo to podczas konferencji prasowych Theresa May zachowywała pełen spokój. Między rozmowami o Brexicie i odpieraniem ataków na jej osobę - jak podkreśla w wywiadzie - znalazła nawet czas, by nastawić pranie. Innym ważnym dla niej źródłem inspiracji jest wiara, do której otwarcie się przyznaje. Jest córką anglikańskiego pastora, z silnym poczuciem misji i służby publicznej. Te cechy - szczególnie w tym tygodniu - dostrzegli w niej nawet jej krytycy.

Istotnie zniknęło wcześniejsze zdenerwowanie i pojawił się spokój. To może być cisza przed burzą lub wyraz zadowolenia z dobrze spełnionego obowiązku. Theresa May zdaje sobie sprawę, że wynegocjowane przez nią porozumienie z Brukselą może polec w głosowaniu w Izbie Gmin. Na to nie będzie miała już wpływu. Co więcej, parlamentarna arytmetyka sugeruje, że tak właśnie się stanie. Premier jest przekonana, że dała z siebie wszystko podczas negocjacji z Brukselą. Może jednak spodziewać się kolejnych rezygnacji w gabinecie. Pięciu ministrów nieoficjalnie postawiło jej ultimatum - żądają, by wprowadziła zmiany w porozumieniu zanim 25 listopada poddane zostanie ono głosowaniu w Radzie Europejskiej. Dopiero po tej decyzji jego tekst będzie tematem debaty w Izbie Gmin.

Jeśli zostanie odrzucony Wielką Brytanię czekają następujące opcje: wyjście z Unii Europejskiej bez porozumienia, co jest mało prawdopodobne, przedterminowe wybory, a nawet drugie referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieliby się za przyjęciem lub odrzuceniem kompromisu. Niewykluczone, że trzecim pytaniem byłaby możliwość pozostania ich kraju w Unii Europejskiej na dotychczasowych zasadach.

(j.)