Szefowa Secret Service Kimberly Cheatle podała się do dymisji w związku z zamachem na Donalda Trumpa - poinformował Reuters. Dymisję Cheatle potwierdził prezydent Joe Biden.
"Biorę pełną odpowiedzialność za niedociągnięcia w zapewnieniu bezpieczeństwa. W świetle ostatnich wydarzeń z ciężkim sercem podjęłam trudną decyzję o rezygnacji ze stanowiska dyrektora" - napisała Cheatle w cytowanej przez AP wiadomości do personelu agencji.
Prezydent USA Joe Biden potwierdził rezygnację szefowej Secret Service. Zapowiedział, że wkrótce mianuje nowego dyrektora Tajnych Służb. "Niezależny przegląd mający na celu ustalenie sedna wydarzeń z 13 lipca jest kontynuowany, a ja oczekuję na wnioski - napisał w oświadczeniu Biden - Wszyscy wiemy, że to, co wydarzyło się tamtego dnia, nie może się już nigdy powtórzyć".
Początkowo szefowa Secret Service wykluczała podanie się do dymisji w związku z atakiem.
Kimberly Cheatle była przesłuchiwana w w poniedziałek przez Komisję Nadzoru amerykańskiej Izby Reprezentantów.
13 lipca ponieśliśmy porażkę - powiedziała Cheatle.
Nie udało nam się. Jako dyrektor Secret Service Stanów Zjednoczonych biorę pełną odpowiedzialność za wszelkie naruszenia bezpieczeństwa. Próba zamachu na byłego prezydenta Donalda Trumpa, do której doszło 13 lipca, jest największą porażką operacyjną Secret Service od dziesięcioleci - stwierdziła dyrektor tej agencji. Wcześniej Secret Service przyznało, że odrzuciło niektóre prośby kampanii Trumpa dotyczące zwiększonego bezpieczeństwa podczas jego wystąpień.
O "porażce" mówił także sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Alejandro Mayorkas, natomiast kilku innych kongresmenów wezwało Cheatle do dymisji bądź do zwolnienia jej przez prezydenta Joe Bidena.
Jestem głęboko przekonany, dyrektor Cheatle, że powinna pani zrezygnować - mówił Republikanin James Comer. Secret Service zatrudniają tysiące pracowników i mają duży budżet, ale teraz stały się twarzą niekompetencji - dodał.
Dyrektor Secret Service zainaugurowała zeznania w Kongresie w związku z próbą zamachu na Trumpa. W środę przed Komisją Sądownictwa Izby Reprezentantów stanie dyrektor FBI Christopher Wray.
Spiker Izby Mike Johnson ma utworzyć ponadpartyjną grupę zadaniową, która będzie punktem centralnym dochodzenia w sprawie wydarzeń z 13 lipca.
Zamach na wiecu Donalda Trumpa w Pensylwanii przeprowadził 20-letni Thomas Matthew Crooks. Agencja AP przypomina, że 13 lipca lokalne organy ścigania zauważyły, iż Crooks krąży wokół obrzeży wiecu i poprzez obiektyw dalmierza spogląda w stronę dachów za sceną, na której później stał były prezydent.
Świadkowie widzieli później, jak 20-latek wspinał się po ścianie budynku produkcyjnego, który znajdował się 135 metrów od sceny. Następnie rozłożył swój karabin typu AR i położył się na dachu z detonatorem w kieszeni, który miał odpalić prymitywne ładunki wybuchowe ukryte w jego samochodzie, zaparkowanym w pobliżu.
Następnie oddał kilka strzałów, którymi zabił ochotnika straży pożarnej i postrzelił Trumpa w ucho oraz zranił jeszcze dwie inne osoby, po czym został zabity przez snajperów Secret Service. Po tych wydarzeniach agencja znalazła się w ogniu krytyki, ponieważ dach, z którego oddano strzał, nie został zabezpieczony.