Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser oświadczyła, że zwolennicy Hamasu powinni być w miarę możliwości deportowani z kraju. Dodała, że władze będą uważnie obserwować potencjalnych islamistycznych napastników.
Wypowiedź Faeser przytoczyła w piątek agencja Reutera.
Jeśli jesteśmy w stanie deportować zwolenników Hamasu, musimy to zrobić - powiedziała dziennikarzom Faeser po rozmowach z funkcjonariuszami federalnego urzędu policji kryminalnej.
Nasze organy bezpieczeństwa skupiły się obecnie jeszcze bardziej na scenie islamistycznej - dodała minister, wskazując na niedawny atak na obywateli Szwecji w Brukseli jako wskaźnik zagrożenia związanego z napięciami w konflikcie Izrael-Hamas.
W ubiegłym tygodniu kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapewnił Izrael o pełnej solidarności. Ogłosił także zakaz działalności Hamasu na terenie Niemiec.
Podobne plany są również wobec palestyńskiej sieci Samidoun - informował portal dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).
Kanclerz podkreślał, że cała współpraca rozwojowa z terytoriami palestyńskimi jest aktualnie poddawana weryfikacji. Naszym punktem odniesienia będzie to, czy i w jaki sposób nasze projekty wspierają pokój w regionie i jak służą bezpieczeństwu Izraela - wyjaśnił, dodając, że rząd niemiecki "nie zapewnia żadnego nowego finansowania współpracy rozwojowej do czasu zakończenia obecnego przeglądu".
Nasza pomoc humanitarna zapewnia ponad połowie populacji, szczególnie w Strefie Gazy, najbardziej podstawowe rzeczy potrzebne do przetrwania: żywność i podstawową opiekę zdrowotną - mówił.
Jak dodał, cierpienie i brak bezpieczeństwa ludności cywilnej w Strefie Gazy będą nadal rosły. To Hamas ponosi za to odpowiedzialność, poprzez swój atak na Izrael - podkreślił Scholz.
7 października w godzinach porannych Izrael został niespodziewanie zaatakowany ze Strefy Gazy przez palestyński Hamas.
Uderzenie skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską.