"Nierealne" - zdaje się, że to najczęściej powtarzane dziś przez sekretarza obrony USA Pete'a Hegsetha słowo. Szef Pentagonu podczas spotkania NATO w Brukseli mówił, że "nierealne" jest zarówno członkostwo Ukrainy w NATO, jak i powrót tego kraju do granic sprzed 2014 roku.
W siedzibie NATO w Brukseli doszło w środę do spotkania tzw. Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy. Rozmowom przewodniczył sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Mark Rutte.
W trakcie spotkania głos zabrał m.in. sekretarz obrony USA Pete Hegseth, który - jak zauważyła agencja Reutera - wygłosił "najbardziej klarowne i bezpośrednie" oświadczenie na temat podejścia nowej administracji USA do trwającej prawie trzy lata wojny w Ukrainie.
Chcemy, tak jak wy, suwerennej i prosperującej Ukrainy. Ale musimy zdać sobie sprawę, że powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 r. jest nierealnym celem - powiedział szef Pentagonu, zwracając się do przedstawicieli kilkudziesięciu wspierających Kijów państw. Dążenie do tego iluzorycznego celu tylko przedłuży wojnę i spowoduje więcej cierpienia - dodał.
Hegseth zaznaczył, że każdy pokój - by był trwały - musi mieć "solidne gwarancje bezpieczeństwa", które będą zapewnieniem, że wojna nie wybuchnie ponownie. Zaznaczył, że Stany Zjednoczone nie postrzegają członkostwa Ukrainy w NATO jako części ewentualnego planu pokojowego. Ocenił, że należy też skłonić Rosję i Ukrainę do rozpoczęcia rozmów pokojowych, a USA są chętne, by pomóc tym państwom osiągnąć ten cel.
Stwierdził, że gwarancje bezpieczeństwa powinny powinny zostać oparte na siłach "europejskich i pozaeuropejskich", czym zasygnalizował, że w misję stabilizacyjną powinny zaangażować się m.in. wojska krajów Unii Europejskiej. Podkreślił, że Stany Zjednoczone nie wyślą swojej armii do Ukrainy.
Jeśli w którymś momencie te wojska zostaną wysłane na Ukrainę jako siły pokojowe, to nie powinny one zostać wysłane w ramach misji NATO i nie powinny być objęte artykułem 5. - powiedział. Przypomnijmy, że artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego mówi o tym, iż atak na któregoś z członków NATO powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same.
Pete Hegseth podczas spotkania w Brukseli podkreślił, że wydatki na obronność w wysokości 2 proc. PKB - obecny pułap NATO - to za mało. Pochwalił przy tym Polskę, przypominając, że nasz kraj wydaje prawie 5 proc. na obronność, "co jest wzorem dla Europy i innych sojuszników".
Sekretarz obrony USA wprost powiedział, że priorytetem dla Ameryki jest zaangażowanie na Pacyfiku w zakresie odstraszania Chin. Ponieważ Stany Zjednoczone priorytetowo traktują te zagrożenia, europejscy sojusznicy muszą przewodzić. Razem możemy ustalić podział pracy, który zmaksymalizuje nasze przewagi odpowiednio w Europie i na Pacyfiku - powiedział.
W pierwszych tygodniach jako sekretarz obrony pod przywództwem prezydenta Donalda Trumpa widziałem obiecujące oznaki, że Europa widzi to zagrożenie, rozumie, co należy zrobić, i podejmuje się tego zadania - powiedział.
Oprócz docenienia Polski, wskazał na Szwecję, która "niedawno ogłosiła swój największy pakiet pomocy dla Ukrainy. Chwalimy ich za zobowiązanie się do wydania 1,2 mld na amunicję i inne potrzebne materiały - podkreślił.