Szef PE David Sassoli, wyraźnie zdenerwowany po rozmowie z brytyjskim premierem Borisem Johnsonem, oświadczył we wtorek w Londynie, że nie usłyszał żadnych nowych propozycji ws. brexitu, a te, które zostały ostatnio złożone, nie mogą być traktowane poważnie.
Pomysły, które zostały przedstawione pięć dni temu, nie są prawdziwymi propozycjami - mówił dziennikarzom wzburzony Sassoli, który przyjechał do brytyjskiej stolicy, spodziewając się, że na Downing Street usłyszy coś konkretnego, co da nadzieję na uporządkowane wyjście Zjednoczonego Królestwa z UE 31 października.
Jeśli to, co przedstawił Boris Johnson, to jest wszystko, to znaczy, że on nie chce tak naprawdę porozumienia - mówił podniesionym głosem Włoch.
Sassoli opisywał rozmowę z szefem brytyjskiego rządu jako bardzo szczerą, ale - jak wynika z jego słów - nieprzynoszącą kompletnie niczego nowego. Premier Wielkiej Brytanii powtórzył, że niezależnie od tego, czy uda się wypracować porozumienie, czy nie, jego kraj opuści Wspólnotę z końcem miesiąca. Kolejny raz powtórzył też, że nie wystąpi z wnioskiem o wydłużenie procesu wyjścia, co pozwoliłoby na dodatkowe negocjacje.
Przewodniczący europarlamentu jest zdania, że w związku z brakiem nowych propozycji teraz możliwe są dwa wyjścia: albo chaotyczny, bezumowny brexit, albo jego przedłużenie. Aby przywódcy państw i rządów unijnej "27" mogli w ogóle rozważyć tę druga opcję, konieczny byłby wniosek w tej sprawie z Downing Street. Gdyby traktować słowa Johnsona poważnie, takiej prośby nie ma się jednak co spodziewać, mimo że parlament brytyjski przyjął ustawę, zgodnie z którą premier Wielkiej Brytanii jest zobowiązany do wystąpienia o wydłużenie brexitu, jeśli do 19 października nie wynegocjuje on porozumienia.
Jeśli ktokolwiek w Londynie łudził się, że UE może zaakceptować przedstawione przed kilkoma dniami nowe propozycje, po wtorku nie powinien mieć wątpliwości. Stanowcze "nie" padło z ust Sassolego, ale też w rozmowie telefonicznej, jaką Johnsom przeprowadził z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. We wtorek źródło w brytyjskim rządzie podało, że Merkel przekazała Johnsonowi, iż porozumienie w sprawie brexitu jest "ogromnie mało prawdopodobne", jeśli Londyn nie pozostawi Irlandii Płn. w unii celnej z UE.
W ubiegłą środę Johnson zaproponował, by po zakończeniu w 2020 roku okresu przejściowego Irlandia Północna wyszła wraz z pozostałą częścią Zjednoczonego Królestwa z unii celnej, ale pozostała objęta unijnymi regulacjami. To oznacza granicę celną między Irlandią Północną a Irlandią oraz granicę regulacyjną między Irlandią Północną a Wielką Brytanią (Anglią, Szkocją i Walią).
Jako Parlament Europejski nie zgodzimy się na propozycję, która podważałby porozumienie wielkopiątkowe i proces pokojowy (na wyspie irlandzkiej) - zaznaczył Sassoli wskazując, że pomysły, jakie przedstawił Londyn, do tego właśnie by prowadziły. Te pomysły nigdzie nas nie zaprowadzą.
Włoch ocenił, że Johnson nie rozumie również tego, że UE musi strzec integralności swojego rynku wewnętrznego, dlatego nie może być w nim wyłomu na granicy pozostającej we Wspólnocie Irlandii oraz wchodzącej w skład Zjednoczonego Królestwa i wychodzącej z UE Irlandii Północnej.
Sassoli wyraził nadzieje, że uda się uniknąć bezumownego wyjścia Wielkiej Brytanii, które byłoby szkodliwe dla gospodarek po obu stronach kanału La Manche. Jeśli jednak do chaotycznego brexitu dojdzie - ostrzegł - będzie to wyłączna odpowiedzialność rządu Wielkiej Brytanii. PE będzie gotowy dyskutować do samego końca, oczywiście jeśli będzie wola po drugiej stronie - zadeklarował przewodniczący europarlamentu.