Dyplomacja przyniesie skutek? Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg widzi podstawy do ostrożnego optymizmu i jednocześnie zastrzega, że Rosji przyjdzie zapłacić wysoką cenę za ewentualną inwazję na Ukrainę. Jak podkreślił, "nie ma żadnych oznak deeskalacji w terenie, wręcz przeciwnie".
Agresja na Ukrainę będzie miała dla Rosji wysoką cenę - oświadczył Stoltenberg na konferencji prasowej w Brukseli.
Dodał jednocześnie, że sygnały dochodzące z Moskwy wskazują, że wysiłki dyplomatyczne na rzecz pokojowego rozwiązania kryzysu powinny być kontynuowane. Dają one podstawy do ostrożnego optymizmu - ocenił.
Nagromadzone wojska umożliwiają Rosji przeprowadzenie natychmiastowej inwazji na Ukrainę - ocenił Stoltenberg.
Nie ma żadnych oznak deeskalacji w terenie. Wręcz przeciwnie - powiedział Stoltenberg, wskazując na ciągłe gromadzenie rosyjskich wojsk i uzbrojenia na terytorium oraz wzdłuż granic Ukrainy.
W ocenie sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego Rosja ma możliwość w każdej chwili przeprowadzić inwazję na Ukrainę bez żadnego uprzedzenia.
Zdaniem Stoltenberga, upublicznianie informacji zdobytych przez służby wywiadowcze na temat działań i planów Rosji, to jeden ze sposobów wywierania presji na Kreml i zniechęcania go do podejmowania agresywnych działań wobec Ukrainy.
Robimy to, żeby zapobiec agresywnym działaniom Rosji przeciw Ukrainie - przyznał Stoltenberg, odpowiadając na pytanie o "bezprecedensową" liczbę "przecieków" od służb wywiadowczych państw NATO nt. działań i planów Kremla.
Niektóre z nich zawierają nawet dokładną datę potencjalnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Według Stoltenberga podawanie takich informacji do publicznej wiadomości "podnosi poprzeczkę" i krzyżuje potencjalne zamiary Moskwy.
Wachlarz działań Rosji jest bardzo szeroki - to może być zwiększenie intensywności wojny w Donbasie, mogą być działania o charakterze stricte wojskowym, a wreszcie może to być wielki blef - tak o możliwym rozwoju sytuacji na Ukrainie mówił dziś w Porannej rozmowie w RMF FM dr Adam Eberhardt, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich.
Wszystkie karty są w grze. Chłodna kalkulacja wskazuje, że wjazd czołgami do Kijowa jest najmniej prawdopodobny - ocenił gość Roberta Mazurka.
Mam wrażenie, że Amerykanie podgrzewają atmosferę - z jednej strony próbują utrudnić Rosji prowokacje, z drugiej strony dyscyplinować europejskich sojuszników, z trzeciej strony to trauma po Afganistanie, gdy kilka miesięcy temu z zaskoczeniem zobaczyli talibów na przedmieściach Kabulu. Teraz starają się chuchać na zimne - ocenił Eberhardt.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video