Na nowej maturze część pytań z języka polskiego będzie znana przed egzaminem - zapowiada w środowym "Dzienniku Gazecie Prawnej" dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik. Jak przyznaje, wyniki tegorocznych matur nie były dobre.
Szef CKE w rozmowie z "DGP" był pytany, czy tak jak minister edukacji uważa, że maturzyści nie przyłożyli się do egzaminów w tym roku. A jak ocenić to, że 20 tys. osób nie przeczytało "Wesela"? Z tego wniosek, że około 10 proc. maturzystów przyszło na egzamin, nie przeczytawszy obowiązkowych lektur. A lista jest naprawdę krótka, jest ich mniej niż tych, które mają obecnie ósmoklasiści. W sumie w gimnazjum i w liceum jest ich, zdaje się, trzynaście. Z tego jedna to "Bogurodzica", trochę trenów, trochę bajek Krasickiego. Nie są to obszerne dzieła - powiedział Smolik.
Pytany, czy pandemia nie miała z tym nic wspólnego, odparł, że "jeżeli ktoś pisze o bohaterach z powieści Reymonta, że tam się pojawiały zjawy i duchy, to jest to brak podstawowej wiedzy i nieprzygotowanie, a nie efekt pandemii".
Na pytanie, czy wyniki tegorocznych matur mogą rozczarowywać, odpowiedział, że nie były one dobre. Oczekiwaliśmy, że wyniki tegorocznych egzaminów będą takie same, jak w roku ubiegłym. A nie były. Ale zapominamy, że matura to egzamin i nie chodzi o to, żeby wszyscy zdali, tylko aby zdali go przygotowani, którzy dzięki temu mogą rozpocząć studia wyższe. I biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło i w tym roku, i w roku ubiegłym, to nie mam wrażenia jakiejś doniosłej porażki - powiedział szef CKE.
Pytany, czy w związku z tym przyznaje, że w zeszłym roku strajk, a w tym pandemia nie pozostały bez wpływu, odparł, że jest to bardzo możliwe.
Na uwagę, że pandemia "zabrała" uczniom 4 miesiące, a strajk trwał trzy tygodnie, przypomniał, że "zaraz po nim były trzy tygodnie matur, potem czerwiec, kiedy szkoły nie pracują już pełną parą". Tak naprawdę mówimy więc o dwóch miesiącach zgubionych w ubiegłym roku. I o dwóch miesiącach - dla maturzystów - zupełnie innego rodzaju kształcenia w tym roku. To nie jest mało. Odbiło się to też wyraźnie na niektórych przedmiotach dodatkowych, z których część poszła nie najlepiej - ocenił Smolik.
Zaznaczył jednocześnie, że jeżeli chodzi o język polski, to jego zdaniem sytuacja z ostatnich miesięcy nie miała takiego wpływu - "bo wyniki części egzaminu poza wypracowaniem, tzn. czytania ze zrozumieniem - są takie same jak w poprzednich latach". Jeżeli więc różnica bierze się z wypracowania, to jednak doszukiwałbym się powodów gdzie indziej - podkreślił.
Pytany, czy jest coś, co go zaskoczyło w wynikach z tego roku wskazał, że jest to na przykład biologia - że poszła tak dobrze. Wydawało się, że będzie trudniejsza. Z drugiej strony zadziwiają słabe wyniki z geografii. Więcej zaskoczeń nie było. W sumie, jak mam być szczery, to wyszło lepiej niż mogło zważywszy na okoliczności - dodał Smolik.
Pytany o zmiany na kolejnej maturze, zapowiedział, że będzie ich dużo, szczególnie w języku polskim. Między innymi będzie jawna pula pytań, które mogą pojawić się na egzaminie ustnym. Planujemy, żeby maturzyści losowali dwa zagadnienia. I jedno będzie z tej puli publicznej. To będą zadania dotyczące lektur - chcemy w ten sposób jasno zakomunikować, że nie da się zdać matury, nie znając lektur. Drugie pytanie będzie już, tak jak teraz, zupełnie nowe - poinformował szef CKE.