Dziś w Glasgow rozpoczyna się szczyt klimatyczny. Głównym celem trwającej do 12 listopada konferencji jest wzmocnienie uzgodnień zawartych w Paryżu w 2015 r. - gdy po raz pierwszy wszystkie kraje zawarły porozumienie o walce z globalnym ociepleniem i redukcji emisji gazów cieplarnianych. Jak podkreśla w rozmowie z RMF FM Kamil Wyszkowski, przedstawiciel i dyrektor wykonawczy United Nations Global Compact w Polsce, ten szczyt będzie miał bardzo duże znaczenie dla tzw. przeciętnego Kowalskiego, m.in. może oznaczać podwyżki cen za prąd, jeżeli Polska nie wejdzie na ścieżkę tzw. zielonej energii.
Anna Wachowska: Jakie są oczekiwania i jakie decyzje mogą zapaść na szczycie?
Kamil Wyszkowski, przedstawiciel i dyrektor wykonawczy United Nations Global Compact w Polsce: Szczyt klimatyczny w Glasgow jest 26. z kolei - więc mamy tutaj do czynienia z ciągłością. To, co w 2015 roku na szczycie klimatycznym w Paryżu zostało nieco wizyjnie uchwalone, to teraz na szczycie klimatycznym w Glasgow powinno być wykonane. Warto wspomnieć o polskim szczycie klimatycznym w 2018 roku, gdzie powstały tzw. ramy klimatyczne, które będą tutaj uszczegóławiane. Warto szczyt klimatyczny w Glasgow odczarować - to nie jest osobne wydarzenie, jest powiązane z wcześniejszymi szczytami.
Jakie znaczenie dla przeciętnego Kowalskiego ma to wydarzenie?
Bardzo duże, bo jeżeli przeciętny Kowalski mieszka w Europie, a Europa jest częścią pakietu negocjacyjnego - przypomnijmy, że teraz jest pakiet negocjacyjny, gdzie Europejczyk w 2035 roku nie będzie mógł kupić samochodu innego niż elektryczny, bo po prostu takich samochodów nie będzie można już sprzedawać na terenie UE. Z drugiej strony każdy Europejczyk, w tym Polak, od 2005 r. jest podpięty do systemu Europejskiego Handlu Emisjami, do którego w 2017 roku dołączyły Chiny. Na szczycie w Glasgow miejmy nadzieję, że ten mechanizm stanie się globalny. Jeżeli się uda to uzgodnić, to będziemy mieli globalny system liczenia emisji. Kowalski - paradoksalnie - będzie mógł zapłacić większe rachunki za prąd, bo Polska ma wytwarzanie energii oparte o węgiel. Jeżeli chcemy skłonić polityków, żeby te rachunki nie były tak wysokie, to Polska jak najszybciej powinna wejść na ścieżkę rozbudowy źródeł energii zielonych - wiatru, słońca, wody, czy może w perspektywie też z atomu.
Rozumiem, że na szczycie zapadają decyzje, ale żeby weszły w życie, to każde państwo musi wprowadzić swoje ustawy.
Tak, chyba, że - tak jak w przypadku Wspólnoty Europejskiej umówiliśmy się na to, że jesteśmy częścią pewnej europejskiej polityki. Innym krajem, który ma podobną strukturę, to USA. Joe Biden przykładowo dla Stanów Zjednoczonych także ogłosił Zielony Ład. W przypadku Polski, która jest częścią Wspólnoty Europejskiej, to robi Komisja Europejska w porozumieniu z Radą Europejską. I to jest ten pakiet legislacyjny Fit For 55. I zarówno podejście amerykańskie, jak i europejskie jest realizacją polityki ONZ, czyli uzgodnione przez wszystkie państwa świata - mamy ich 193 w Zgromadzeniu Ogólnym na szczycie klimatycznym w Paryżu.
I to jest analogiczne do szczytu w Glasgow: to, co zostanie postanowione, to Komisja Europejska będzie wdrażać.
Dokładnie tak, zresztą Ursula von der Layen ogłosiła Europejski Zielony Ład na szczycie klimatycznym w Madrycie w 2019 roku. Na szczytach kilmatycznych przywódcy państw co do zasady ogłaszają swoje cele redukcyjne i klimatyczne i zrobi to też polska delegacja - zapewne premier Maeusz Morawiecki z panią minister klimatu i środowiska Anną Moskwą, i bedziemy się wsłuchiwać... Polska jest częścią wspólnoty europejskiej, więc współrealizuje politykę europejską w zakresie ochrony klimatu i środowsika.
Z czym polska strona pojedzie do Glasgow?
Polscy negocjatorzy są już na miejscu, polska delegacja częściowo przyjechała. Polska ogłosi swoją drogę do neutralności klimatycznej. Wiadomo, że polska energetyka różni się od energetyki francuskiej choćby. We Francji 98 proc. energii jest produkowanej z energetyki jądrowej, 10 proc. wciąż z węgla, a reszta z odnawialnych źródeł energii. Francuzi ogłosili, że te 10 proc. likwidują, tzn. to nie będą źródła węglowe do 2030 roku. Polska jest w kompletnie innej sytuacji, jest w zupełnie innej sytuacji - ponad 70 proc. energii jest z węgla, pozostałe z innych odnawialnych źródeł energii, gdzie w ogóle nie ma atomu. Jeżeli Polska ma swój model dojścia do neutralności klimatycznej przedstawić, to musi przedstawić swoją polską ścieżkę. Ona opiera się na kilku filarach, jednym z nich jest dalszy rozwój fotowoltaiki, energetyka wiatrowa na lądzie i morzu, dalsza rozbudowa sieci geotermalnych plus polska ścieżka dojścia do energetyki atomowej. Polacy tu czekają na sukces - miejmy nadzieję - eksperymentu Yuta w USA, gdzie jest testowany tzw. mały modułowy reaktor jądrowy. Test się skończy w 2029 roku i wtedy, miejmy nadzieję, Polska będzie mogła z tej technologii skorzystać. I wtedy pewnie wzrosną moce, jeśli chodzi o energetykę jądrową w Polsce.