W operacji w Abbottabad, w wyniku której zginął Osama bin Laden, wzięło udział 40 amerykańskich żołnierzy. Przylecieli oni czteroma śmigłowcami Chinook i Blackhawk - opisuje przebieg akcji Fox News. Osama bin Laden zginął trafiony pociskiem w głowę. Wcześniej został wezwany do poddania się. Nie zginął żaden z komandosów. Cała akcja trwała niecałą godzinę.

REKLAMA

Na teren rezydencji, w której przebywał bin Laden, zostało zrzuconych 24 żołnierzy. Jeden ze śmigłowców miał problemy podczas lądowania. Został zniszczony przez żołnierzy. Załogę i oddział szturmowy bezpiecznie ewakuowano.

Według przedstawicieli amerykańskich władz, wraz z bin Ladenem zabito trzech innych dorosłych mężczyzn, w tym syna bin Ladena. Zginęła także kobieta, którą jeden z mężczyzn użył jako żywej tarczy. Żołnierzy dbali o to, by uniknąć ofiar wśród cywilów - podkreślił prezydent USA Barack Obama w wystąpieniu telewizyjnym.

Do bin Ladena Amerykanie dotarlo po ponad czterech latach śledzenia jednego z jego zaufanych kurierów oraz jego brata. Trop ten uzyskano dzięki zeznaniom osób, zatrzymanych po 11 września 2001 roku. Siedzibę bin Ladena zidentyfikowano w sierpniu 2010 roku, szybko zdając sobie sprawę, że trzykondygnacyjny budynek jest czymś więcej niż domostwem dwóch osób o nieustalonych źródłach utrzymania - relacjonuje Reuters. Według amerykańskich władz, zbudowana w 2005 roku rezydencja bin Ladena jest około ośmiu razy większa niż pozostałe domy w jej okolicy. Otacza ją mur wysokości od czterech do sześciu metrów, zwieńczony drutem kolczastym, a dostęp do środka wiedzie przez dwie bramki bezpieczeństwa. Wartość rezydencji szacowana jest na milion dolarów.

Przebieg operacji śledził dyrektor CIA Leon Panetta i inni funkcjonariusze wywiadu w pokoju konferencyjnym w głównej siedzibie CIA w Langley w stanie Wirginia.