Prokuratura Krajowa bada, czy są podstawy do wszczęcia postępowania sprawdzającego ws. listu Marka Falenty do prezydenta Andrzeja Dudy z żądaniem ułaskawienia - ustalił reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Oznacza to, że nie ma na razie mowy o śledztwie, a prokuratorzy analizują, czy w ogóle zająć się sprawą. Przypomnijmy, "Rzeczpospolita" ujawniła dzisiaj, że Falenta - biznesmen skazany w głośnej aferze podsłuchowej - pisze w skierowanym do Andrzeja Dudy wniosku o ułaskawienie, że został "okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji", i grozi, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, to ujawni, kto za nim stał. O ocenę, czy list Falenty jest szantażem, poprosiła Prokuraturę Krajową sama kancelaria prezydenta.
Kancelaria Andrzeja Dudy poinformowała dzisiaj, że "pismo z dnia 12 kwietnia 2019 r. zawierające kolejną prośbę o ułaskawienie Pana Marka Falenty wpłynęło do Kancelarii Prezydenta RP w dniu 6 maja 2019 r.".
W dniu 24 maja 2019 r. prośba o zastosowanie prawa łaski wobec Pana Marka Falenty została przekazana, tak jak poprzednie prośby w jego sprawie, Prokuratorowi Generalnemu w celu nadania jej stosownego biegu (...), czyli nadano jej tzw. tryb zwykły, w którym w pierwszej kolejności prośbę o akt łaski oceniają sądy orzekające i wydają swoje opinie w kwestii ułaskawienia - podkreśliła kancelaria w oświadczeniu.
Niezależnie od przekazania pisma Prokuratorowi Generalnemu sprawa skierowana została również do Prokuratury Krajowej. Prośbę o "dokonanie oceny prawno-karnej" listu Marka Falenty wystosował do Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego wiceszef prezydenckiej kancelarii Paweł Mucha.
Z uwagi na samą treść tego pisma poprosiłem Prokuratora Krajowego o dokonanie takiej oceny prawo-karnej pisma, nie przesądzając tego, czy w tej sprawie doszło czy nie doszło do popełnienia przestępstwa. To będzie przedmiotem - rozumiem - analizy czy czynności, które będzie prowadzić prokuratura - zaznaczył Paweł Mucha w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim.
Przypomnijmy, Marek Falenta skazany został na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową, która wybuchła w 2014 roku i wywołała kryzys w rządzie Donalda Tuska. Sprawa dotyczyła nielegalnego podsłuchiwania i nagrywania - według sądu: właśnie na zlecenie Falenty - rozmów ludzi z kręgów polityki i biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Rozmowy rejestrowane były od lipca 2013 do czerwca 2014 roku w warszawskich restauracjach.
Wśród w ten sposób podsłuchanych i nagranych byli m.in. ówcześni szefowie: MSW Bartłomiej Sienkiewicz, MSZ Radosław Sikorski, resortu infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska, a także prezes NBP Marek Belka i szef CBA Paweł Wojtunik.
Za sprawą poniedziałkowej publikacji "Rzeczpospolitej" światło dzienne ujrzała natomiast sprawa listu Marka Falenty do prezydenta z żądaniem ułaskawienia: gazeta ujawniła treść trzeciego już wniosku biznesmena o ułaskawienie, wysłanego do Andrzeja Dudy z więzienia w hiszpańskiej Walencji, gdzie Falenta się ukrywał i został zatrzymany.
W liście - jak cytuje "Rz" - biznesmen pisze, że "zrobił, co do niego należało, wywiązał się ze wszystkich złożonych obietnic i został okrutnie oszukany przez ludzi wywodzących się z Pana formacji".
Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły - cytuje dziennik.
Gazeta zaznacza, że w piśmie Falenta wymienia "12 osób - prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, szefa CBA Ernesta Bejdę, oficerów biura i dziennikarzy piszących o aferze".
Podkreśla również - jak donosi "Rzeczpospolita" - że w jego rękach są kolejne nagrania podsłuchanych rozmów, wciąż nieupublicznione, a wśród nich nagranie "rozmowy Mateusza Morawieckiego z prezesem banku PKO BP Zbigniewem Jagiełłą".