Nawet 20 procent policjantów całym kraju poszło na zwolnienia lekarskie - wynika z nieoficjalnych informacji reporterów RMF FM. Te ustalenia powstały na podstawie sygnałów z całej Polski, które do nas spływają.
Tego, że co piąty policjant jest na zwolnieniu, nie udało się nam oficjalnie potwierdzić. Komenda Główna Policji, a także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji milczą na temat skali nieobecności funkcjonariuszy.
Najtrudniejsza sytuacja w jest w województwach: łódzkim, warmińsko-mazurskim, kujawsko-pomorskim, zachodnio-pomorskim i lubuskim. Ale sygnałów, które do nas dotarły, wynika, że epidemia "psiej grypy" - jak określają ją sami policjanci, rozprzestrzenia się też w Małopolsce, na Śląsku, na Mazowszu, a także w Podlaskiem.
Są takie komendy powiatowe, w których niemal 100 procent policjantów ruchu drogowego, pionów patrolowo-interwencyjnych, prewencji czy dzielnicowych poszło na L-4. W niektórych jednostkach pracują tylko naczelnicy i pojedynczy funkcjonariusze. To zaczyna poważnie utrudniać pracę policji.
W Komendzie Głównej Policji usłyszeliśmy, że ciągłość służby nie jest zagrożona, oraz to, że szefostwo wciąż oblicza skalę zwolnień.
Jak uważa jeden z liderów NSZZ Policjantów Sławomir Koniuszy, sytuacja jest alarmowa. Przewodniczący zarządu głównego skierował kilka dni temu pismo do ministra, prosząc go o pilne spotkanie. Próbował telefonować do niego. Pisać sms-y. Nie ma żadnej reakcji - twierdzi.
Jedyny odzew - zdaniem Sławomira Koniuszego - to ponowne opublikowane w mediach społecznościowych, a także na stronach rządowych i policyjnych komend - propozycji porozumienia, którą kilka tygodni temu związkowcy odrzucili.
W piątek Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów, wysłał ostry list do ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego. Pisze w nim wprost, "że wytrzymałość policjantów właśnie się wyczerpała".
"Kierując się dobrem wszystkich Policjantów, a także troską o bezpieczeństwo naszych Rodaków, apeluję do Pana o natychmiastowe spotkanie" - napisał do szefa MSWiA Rafał Jankowski. "Obserwując rozwój bieżącej sytuacji nikt nie ma wątpliwości, że jest to reakcja środowiska policyjnego na pozorowany dialog i brak woli spełnienia postulatów NSZZ Policjantów" - napisał przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.
Akcję ze zwolnieniami lekarskimi zapoczątkowali mundurowi z Łódzkiego. Przed 1 listopada na zwolnienia lekarskie poszło tam kilkuset policjantów. Aby zapewnić obsadę patroli, poszczególni komendanci musieli ściągać do służby funkcjonariuszy, którzy mieli wolne.
Masowe zwolnienia to część policyjnego protestu, który rozpoczął się w lipcu. Od kilku miesięcy funkcjonariusze nie wystawiają mandatów, tylko stosują upomnienia. Na początku października zorganizowali w Warszawie manifestację.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video