W Syrii siły reżimu Baszara el-Asada starły się w nocy z czwartku na piątek z oddziałami rebeliantów. Było to pierwsze starcie od katastrofalnego trzęsienia ziemi z 6 lutego, które nawiedziło Syrię i Turcję - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Obserwatorium przekazało, że siły reżimowe ostrzelały przedmieścia będącego w rękach rebeliantów miasta Atareb. Zbiegło się to w czasie ze starciami między oddziałami rządowymi a buntownikami z użyciem ciężkich karabinów maszynowych na przebiegającej niedaleko od Atarebu linii frontu.
Walki sił Asada z rebeliantami miały też miejsce w innej części północno-zachodniej Syrii, niedaleko kontrolowanego przez rząd miasta Sarakib, jak poinformowało Obserwatorium.
Zgodnie z danymi ONZ w trzęsieniu ziemi w północno-zachodniej Syrii, będącej pod władzą rebeliantów, zginęło ponad 4400 osób. Wedle syryjskiego rządu na kontrolowanym przez reżim Asada terytorium odnotowano 1414 ofiar śmiertelnych.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wyraziła szczególne zaniepokojenie losem ludzi mieszkających w północno-zachodniej części kraju, gdzie wiele osób poczuło się opuszczonymi przez organizacje międzynarodowe po wystąpieniu trzęsienia ziemi, ponieważ dostawy pomocy humanitarnej niemal ciągle przekazywane były do innych części rozległej strefy kataklizmu.
W czwartek ONZ poinformowała, że blisko 9 mln Syryjczyków ucierpiało w wyniku zeszłotygodniowych wstrząsów podziemnych i wystosowała apel o przekazanie przez kraje członkowskie 400 mln dolarów na pokrycie pilnych potrzeb humanitarnych w Syrii w okresie najbliższych trzech miesięcy.
W syryjskiej wojnie domowej, trwającej od 2011 roku, zginęły setki tysięcy ludzi, spowodowała ona wysiedlenie ponad połowy populacji i zmusiła miliony osób do ucieczki za granicę i ubiegania się o schronienie jako uchodźcy - przypomina Reuters.
Jeszcze przed wystąpieniem trzęsienia ziemi, które miało swoje epicentrum w południowo-zachodniej Turcji, gdzie zginęło wedle najnowszych danych 38 044 osób, życie ponad 4 mln osób mieszkających na północnym zachodzie Syrii było uzależnione od dostaw pomocy humanitarnej.