Rosyjskie kanały donoszą, że syn Jewgienija Prigożyna - Pavel, przejmuje jednostki PKW Wagner wracające na Ukrainę. Organizacja najemników ma tam przerzucać stacjonujące w Afryce oddziały. Grupa Wagnera ma wziąć udział w operacji odzyskania przez Rosjan kontroli nad Awdijiwką w obwodzie donieckim.
Od śmierci Jewgienija Prigożyna 23 sierpnia, los PKW Wagner pozostaje niejasny. Wiadomo, że część najemników podpisała kontrakty w formacjach podlegających rosyjskiemu MON. Nadal jednak główny rdzeń Grupy Wagnera wydaje się funkcjonować niezależnie od mocodawców z Kremla - i jest rozparcelowany między operacje na Białorusi i w poszczególnych krajach Afryki.
W ubiegłym tygodniu pojawiły się doniesienia, o tym że wagnerowcy wracają ponownie walczyć z wojskami ukraińskimi. Najemnicy, którzy przez długie miesiące toczyli zaciekły bój o Bachmut w obwodzie donieckim, znów mają pojawić się w rejonie najcięższych walk.
Tym razem mają stoczyć bitwę o oddaloną o około 40 km na południowy zachód od Bachmutu Awdijiwkę, którą Rosjanie chcą zdobyć za wszelka cenę.
Miasto znajdujące się na obrzeżach Doniecka jest pod ostrzałem od lat i stanowi jeden z najważniejszych bastionów obrony Ukraińców w regionie. Siły Kijowa chcą się tam utrzymać za wszelką cenę, bo utrata Awdijiwki spowoduje otwarcie dla Rosjan szerokich nizin, na których obrona będzie praktycznie niemożliwa.
Wagnerowcy bijący się już o "Artemowsk" (to rosyjska nazwa Bachmutu) podpisali kontrakt z Ministerstwem Obrony FR.
Są to żołnierze z Ochotniczego Korpusu Szturmowego, a bezpośrednie zwierzchnictwo nad nimi sprawują wiceminister obrony Yunus-Bek Jewkurow i były dowódca PKW Wagner Andriej Troszew.
Tymczasem trzy oddziały szturmowe grupy najemniczej miały wyruszyć z Afryki, by ponownie wziąć udział w walkach na Ukrainie - informowały o tym w poniedziałek niektóre rosyjskie kanały na Telegramie. Te formacje - teoretycznie - działają niezależnie od rosyjskiego MON.
Po śmierci Jewgienija Prigożyna i jego prawej ręki Dmitrija Utkina, dowództwo w strefie tzw. Północnego Okręgu Wojskowego ma objąć Pavel Prigożyn - syn "kucharza Putina".
Pierwszym i głównym zadaniem nowego dowódcy ma być właśnie zdobycie Awdijiwki. Jeśli misja się powiedzie, Pavel Prigożyn może otrzymać kremlowskie błogosławieństwo na stworzenie nowego projektu Grupy Wagnera.
Nawet przed Nowym Rokiem, bojownicy prawdopodobnie podpiszą kontrakty, które umożliwią równocześnie utrzymanie dotychczasowej struktury dowodzenia.
Jest to być może również próba rozbicia jedności przedsiębiorstwa PKW Wagner. Nie jest wszak tajemnicą, że oddziały najemników działających w Afryce przeszły pod komendę 34-letniego biznesmena Dmitrija Sytyja.
Instytut Badań nad Wojną twierdzi, że status Grupy Wagnera pozostaje nadal niewyjaśniony. "Główne elementy bojowe Grupy Wagnera są podzielone na kilka krajów, w tym Białoruś, Republikę Środkowoafrykańską, Libię i Mali, i nie ma wyraźnego, jednolitego przywódcy Grupy Wagnera" - podkreślają amerykańscy eksperci.
Prawdopodobnie jesteśmy świadkami procesu wyłaniania następcy Jewgienija Prigożyna. PKW Wagner wydaje się zbyt cennym zasobem dla Władimira Putina, by pozwolić na całkowite rozwiązanie dobrze współpracującej formacji. Kremlowi będzie zależeć na utrzymaniu relatywnej jednolitości Grupy, przy równoczesnym obsadzeniu na stanowiskach dowódczych ludzi podległych rosyjskiemu dowództwu.