W Gilowicach na Podbeskidziu pochowano szczątki Stanisława Pyjasa. W uroczystości wzięło udział kilkanaście osób z najbliższej rodziny studenta. 33 lata po tragicznej śmierci opozycjonisty wciąż nie rozwiązano wątpliwości co do przyczyn jego śmierci. Siostra i siostrzenica twierdzą, że zaginęły "dwa niewielkie kuliste przedmioty wielkości ziaren grochu", które wydobyto ze szczątków podczas ekshumacji. Sugerują, że mogły to być kule i żądały wstrzymania pogrzebu.
Siostrzenica Stanisława Pyjasa mówi, że w czasie ekshumacji w okolicach jamy brzusznej znaleziono dwa małe kuliste przedmioty. Miały zostać zapakowane w woreczki i złożone w trumnie. Ale kiedy kości były badane już we Wrocławiu, tych przedmiotów miało nie być. Zaginęły - mówiła reporterowi RMF FM Agnieszka Przybysz. Druga wątpliwa według rodziny sprawa - to zagłębienia i plamy, które kobieta widziała w wydobytej czaszce. Jej zdaniem, te ślady zostały pominięte w późniejszym opisie.
Eksperci nie komentują wątpliwości rodziny. Od specjalistów z Wrocławia, którzy badali ekshumowane ciało, reporter RMF FM usłyszał, że ich opinia będzie gotowa najwcześniej po wakacjach. Opinia jest wielowątkowa, dotyczy w zasadzie konkretnych pytań postawionych przez prokuraturę. Nie zawsze mieścimy się w granicach tych pytań, także prowadzimy dyskusje, narady. Po kawałeczku - można tak powiedzieć - tworzymy tę opinię. Potrwa to jeszcze. Jak sądzę 2-3 miesiące - stwierdziła prof. Barbara Świątek, kierująca pracami w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu.