Kościuszko czy "kościószko"? "Aleksandra Kucharska" czy "Alexandra Kócharska". A "książka kucharska"? Tak? Czy może "Xiąszka kóharska"? Nie mówiąc już jak się pisze "prahipsterka Wanda" ("pra-chipsterka" wanda)? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym wywiadzie.
Posłuchaj wywiadu Bogdana Zalewskiego z Aleksandrą Kucharską:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Bogdan Zalewski: Wielkimi krokami zbliża się sobotnie Ogólnopolskie Dyktando Krakowskie, a w naszym studiu pod Kopcem Kościuszki w Krakowie goszczę Aleksandrę Kucharską. Dzień dobry, witam serdecznie!
Aleksandra Kucharska: Dzień dobry!
Przewodniczącą Koła Naukowego Językoznawców Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Imienia Mieczysława Karasia.
Pełna nazwa. A propos pełni. Porozmawiajmy, czego pełne będzie dyktando krakowskie. Ogólnopolskie dyktando to jest test tylko dla prymusów?
Absolutnie nie jest to test tylko dla prymusów. To jest dla każdego, kto po prostu lubi język, dla każdego miłośnika języka polskiego. Owszem, jest to trudne dyktando, nie ukrywajmy, ale nie chodzi o to, żeby nie popełnić błędów. Chodzi o to, żeby popełnić ich jak najmniej, sprawdzić się i mieć z tego radość.
A tak w skali od 1 do 10, to ile punktów dałaby pani temu dyktandu?
Ja jestem polonistką z wykształcenia, więc dla mnie nie jest ono aż tak trudne, choć zawiera bardzo dużo nazw regionalnych. Ja akurat nie jestem z Krakowa, więc dla mnie były one nowościami - w zeszłym roku na przykład. Każdy musi ocenić sam.
Czy pani zna już tekst tego najbliższego dyktanda?
Nie, tekst jest ściśle strzeżoną tajemnicą. Pani profesor Mirosława Mycawka, która układa tekst, jest jedyną osobą, która go zna i do momentu odczytania go przez rzecznika UJ - pana Adriana Ochalika- jest on ściśle strzeżoną tajemnicą.
Proszę mi chociaż powiedzieć, czy dosłownie każdy wyraz tekstu sprawdzianu zawiera pułapki ortograficzne?
Znów, to jest sprawa indywidualna. Każdy musi znaleźć coś dla siebie. Coś, co zna i w czym czuje się dobrze i coś, co będzie dla niego zupełną nowością, zaskoczeniem.
A w czym pani czuje się źle? Jakie byłyby dla pani problemy, gdyby zdecydowała się pani na udział w tym teście?
Ja co prawda nie mogę brać udziału w tym teście, bo jestem głównym koordynatorem tego przedsięwzięcia, aczkolwiek - jak mówiłam- dla mnie największą trudnością byłyby wszystkie krakowskie regionalizmy, zwłaszcza nazwy dotyczące flory i fauny.
Jakiś przykład?
W zeszłym roku dyktando było nasycone takimi przykładami. Nie pomnę w tym momencie, ale warto sobie sięgnąć do tych tekstów, odświeżyć je sobie. Dodatkowo, każdy z tych tekstów jest dość dowcipnie skomponowany.
Z regionalizmów krakowskich to kojarzy mi się tylko zwrot "Idze, idze, bajoku!". Tutaj jednak chyba nie ma żadnych pułapek.
O, pułapki czają się na każdym kroku. Gdy już człowiek tam siedzi i ma przed sobą tylko kartkę, długopis i głos pana Adriana Ochalika, to czasem najprostsze słowo może się okazać trudnością.
Czy pani może wymienić takie wyjątkowo trudne słowo z poprzednich testów?
Był "komisarz Mrzyk", który sprawił dość dużo trudności i była "prahipsterka Wanda".
"Komisarz" to "rz" a "Mrzyk" przez "ż"?
Właśnie nie!
Nie?! Ha! Już bym poległ! (Śmiech.) A z jakich źródeł autorzy dyktanda czerpią przykłady tych trudnych słów?
Z życia, ze słowników. Nie tylko ze słownika ortograficznego PWN, na którym się opieramy. Pani profesor Mycawka czasem przegląda na przykład czasopisma ornitologiczne, słowniki specjalistyczne, ale - dlatego, że jest stąd- także chodzi, słucha i z tego właśnie wzięły się krakowskie dyktanda.
Czyli pani profesor przegląda takie słowniki ornitologiczne i mówi "-Tuś mi ptaszku!". I takie słowo potem wkleja do dyktanda?
Właśnie. Zdarzyło się, że po prostu przeszukiwała różne książki, na przykład kucharskie. W zeszłym roku nowością była "lasagne". "Lasagne" się nie odmienia. Niektórzy próbowali ... Było też jakieś małe "tête-à-tête". Źródłem są więc słowniki wyrazów obcych, zapożyczenia. Od tego wszystkiego wprost roi się w dyktandzie krakowskim.
Nie można więc mieć "tête-à-tête" z "lasagnią"? (Śmiech.)
Nie można. Można mieć "tête-à-tête z lasagne".
To znaczy chyba się nie można przygotować do takiego dyktanda. Skoro tyle jest źródeł, to właściwie można przyjść nieprzygotowanym równie dobrze.Można. Można oczywiście sobie przed snem czytać słowniki. Polecamy! W ten sposób można się rozwijać. Jednak, jak mówiłam, nie chodzi o to, żeby błędu nie popełnić. Chodzi o to, żeby świętować z nami, żeby to było święto języka polskiego. No i żeby cieszyć się tym!
Robimy sobie święto w sobotę, proszę państwa! A naszym gościem była Aleksandra Kucharska, główna koordynatorka ...
Tak, w tym roku.
... Ogólnopolskiego Dyktanda Krakowskiego. Bardzo pani dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
(ph)