Kilkuset powodzian nie może spędzić świąt Bożego Narodzenia w swoich domach. Część budynków została już wyburzona, pozostałe czekają na osuszenie i remont. W Stroniu Śląskim była nasza dolnośląska reporterka, Martyna Czerwińska, a w gminie Głuchołazy - na pierwszej w historii miejskiej Wigilii - Paweł Konieczny.

REKLAMA

Mieszkańcy Stronia starają się zadbać choćby o namiastkę bożonarodzeniowej atmosfery. Przy zniszczonych przez powódź domach wciąż zalegają worki z piaskiem i kamienie przyniesione przez rzekę, ale tuż obok jest choinka z lampkami, postać Mikołaja przy drzwiach i świąteczne wieńce. Każdy tęskni za normalnością i mieszkańcy chcą, choć na jeden dzień, zapomnieć o tym, co się wydarzyło.

Nie mamy wszystkiego tego, co żeśmy mieli. Wszystko poszło z wodą, cały dom. Mieszkaliśmy w domu ośmiorodzinnym. Urwało go połowę i już go burzą. Stał za blisko rzeki. Dwie powodzie przetrwał, trzeciej już nie - mówili naszej reporterce Martynie Czerwińskiej mieszkańcy, którzy zdołali przenieść się do nowego mieszkania.

Wciąż nie potrafią powstrzymać łez, kiedy opowiadają o kataklizmie. Starają się utrzymać świąteczne tradycje, dlatego na stole będzie i opłatek, i karp. Mamy nadzieję, że będzie lepiej - dodali.

Jeszcze Stronie będzie piękne

Burmistrz chciał mieszkańcom zorganizować dziś wigilię, ale okazało się, że nie ma chętnych. Wszyscy wolą ten dzień spędzić z rodzinami. Jeśli nie mają bliskich, to są zapraszani przez przyjaciół czy sąsiadów. Pani Wiesława Czerwińska ze Stronia Śląskiego także postanowiła zaprosić na wigilijny wieczór jedną z poszkodowanych osób.

Trzynaście osób u mnie będzie, a czternastą zapraszam. To moja przyjaciółka Beata, powodzianka, którą zalało aż po dach. Nie zamierzam się zamartwiać, zajmuję się gotowaniem i pieczeniem - mówiła Wiesława Czerwińska. Zawsze byłam optymistką. Jeszcze będzie pięknie. Jeszcze Pani przyjedzie i Stronie będzie piękne - zapewniała naszą reporterkę.

Fala bezinteresownej pomocy

Powódź otworzyła ludzkie serca. Na terenach powodziowych można zobaczyć skalę pomocy, która tu płynie.

Często zupełnie bezinteresownie - mówił Zbigniew Koziński z Radochowa. O tym trzeba by było jakąś książkę napisać lub film nakręcić, żeby pokazać jej prawdziwy obraz. Kiedy przyjeżdża do mnie pan z Sopotu i pyta, czego potrzebuje, a potem jedzie po wykładzinę do marketu. Czy panie spod Wałbrzycha, które nalepiły pierogów. Ta wszelka pomoc, jaką ja otrzymałem, to z Polski: z Torunia, z Poznania, z Wrocławia - dodał mężczyzna.

Tę pomoc widać w Stroniu Śląskim, także dziś w wigilię Bożego Narodzenia. Budujące jest, że nikt nie został sam, że ludzie przyjęli do swoich domów powodzian, że mieszkańcy - choć często sami mają mało - dzielą się tym, co im pozostało.

Święta w kontenerze

Nie są to warunki, o jakich marzyli, ale cieszą się z miejsca, w którym jest ciepło i sucho. Część powodzian z gminy Głuchołazy zamieszkała w specjalnych kontenerach. Jest tam kuchnia, łazienka i duży pokój.

W takich warunkach od niedzieli przebywają m.in. pani Urszula i pan Aleksander, małżeństwo z 50-letnim stażem z Bodzanowa. Ich kontener ustawiony jest obok zalanego we wrześniu domu.

Jesteśmy zadowoleni, że tu jesteśmy. Będziemy się starali coś sprzątać, robić jakiś remont, choć mieszkanie jest nie do użytku co najmniej do wiosny, a gdybyśmy coś chcieli robić, np. kłaść gładzie, musimy czekać jeszcze rok - opowiadała pani Ula.

Wspólna miejska wieczerza

Mieszkańcy gminy zniszczonej we wrześniu przez wielką wodę, wieczorem zasiądą do wspólnej miejskiej wigilii. Rozpocznie się ona, zgodnie z tradycją, wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki.

Zapraszamy wszystkich, którzy tego dnia chcą po prostu być razem - powiedziała Jadwiga Studzienna, koordynatorka wydarzenia z Fundacji "Wolne Miejsce". To nie jest wieczerza dla samotnych, potrzebujących, ubogich, ale dla wszystkich. Także dla osób, które chcą te święta spędzić inaczej, podzielić się swoją radością z tymi, którzy jej nie mają. Fajnie, że jest taki odzew. Jest kilka rodzin, które zdecydowały się przyjść, pokazać dzieciom symbolikę tego wolnego miejsca, które może wypełnić druga osoba, która potrzebuje dobrego otoczenia i dobrego czasu z innymi - dodała.

Głuchołaska - pierwsza w historii - miejska Wigilia rozpoczęła się o godz. 16 w Szkole Podstawowej nr 2. Sala zamieniła się w małe Betlejem, w którym mieszkańcy dotkniętej powodzią gminy mogą spotkać się w ten wyjątkowy dzień.

Reporter RMF FM Paweł Konieczny poinformował, że od godz. 16 zaczęli przychodzić kolejni uczestnicy. To nie tylko osoby samotne, schorowane, ale także doświadczone przez wrześniową powódź lub osoby, które z różnych względów nie miały możliwości zorganizowania własnej wieczerzy wigilijnej. To tu mogą połamać się opłatkiem i spróbować świątecznych dań przygotowanych przez fundację Wolne Miejsce. Jest m.in. barszcz z uszkami, ryba, ciasto i napoje.

Jak jednak powiedzieli uczestnicy Wigilii reporterowi RMF FM, dla nich najważniejsze jest to, że mogą przeżyć ten jedyny w roku wieczór z kimś, do kogo mogą się odezwać.