"Mamy do dyspozycji tylko jedną nagrodę. To jest bardzo stresujące, wiem, że coś będę musiał poświęcić" - mówi w RMF FM Jerzy Stuhr. Doskonały aktor teatralny i filmowy, reżyser i pedagog jest w tym roku przewodniczącym Jury Konkursu Głównego "Wytyczanie drogi" na 7. Międzynarodowym Festiwalu Kina Niezależnego OFF PLUS CAMERA w Krakowie. "Na pewno "wytyczeniem drogi" jest bycie szczerym" - dodaje Stuhr. O Krakowską Nagrodę Filmową – 100 000 USD – walczy 12 filmów z całego świata.

REKLAMA

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM: Ma pan ogromne doświadczenie jako juror, oceniał pan filmy na wielu międzynarodowych festiwalach na całym świecie. To jest wdzięczne zajęcie? Pan je lubi?

Jerzy Stuhr: Na pewno odpowiedzialne. Dziesięć razy się zastanawiam, żeby się nie pomylić. To jest stresujące. Zwłaszcza na festiwalu takim jak ten, gdzie jest tylko jedna nagroda. Gdybym miał kilka do dyspozycji... Każdy z nas, jurorów, ma taką swoją pulę filmów, o których będzie dyskutował. Jakbym miał trzy, cztery nagrody to bym sam sobie umieścił te filmy. Np. gdyby był film o bardzo odkrywczej, niekonwencjonalnej formie, to bym już sobie myślał, że nagroda specjalna by mu się należała, jako uhonorowanie. Ale jak ma się tylko jedną to jest okropnie stresujące. Wiem, że coś będę musiał poświęcić.

Stresujące również z tego powodu, że macie do przekazania laureatowi aż 100 tysięcy dolarów. Jeśli on zrobi swój następny film w Polsce to dostanie grant na milion złotych z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

Im wyższe są nagrody finansowo, tym bardziej ręka drży jurorowi, które filmy skreślić, a które zaznaczyć do zwycięstwa. Nie będzie łatwo. Na razie jurorzy jakby zgodzili się ze mną, że wybierzemy sobie finałową pulę filmów. Bezkonfliktowo na razie to przebiegało. Ale już czuję i sam wiem, przy jakim filmie się będę upierał za wszelką cenę.

Nie pytając o szczegóły, bo wiem, że nie może pan ich zdradzić. Co jest najmocniejszą, a co najsłabszą stroną filmów w Konkursie Głównym?

Najmocniejszą jest chyba odwaga wybieranych tematów. Te filmy nie "łaszą" się widzowi. Nie idą w stronę takiego "podkolorowania" komercyjnego. To chyba jest największym walorem. One są surowe i tematycznie niezwykle odważne. Ja jestem skazany na linię programową narzuconą przez organizatorów. Zawsze jesteś na jakąś selekcję skazany jako juror. Ewidentnie na tym festiwalu górują filmy wskazujące na poszukiwanie własne tożsamości seksualnej. Teraz pytanie tylko, czy ci filmowcy znaleźli odpowiedni język filmowy, żeby tak poważny temat, jak poszukiwanie własnej tożsamości fizycznej, psychicznej, ująć.

Ten Konkurs Główny ma taki podtytuł "Making Way", co przetłumaczone zostało jako "Wytyczanie Drogi". Jak pan rozumie to "wytyczanie drogi"?

Różnorako to można rozumieć. Można to rozumieć jako wytyczanie drogi nam wszystkim, widzom. Na pewno taką drogą jest odwaga wypowiedzi, szczerość. Tylko czasem widzisz, że ta szczerość myli się młodemu twórcy z ekshibicjonizmem. Ja zawsze mówiłem: jaka jest różnica między mną a ekshibicjonistą? Obaj robimy to samo, obnażamy się. Tylko, że ekshibicjonista lubi to robić, a ja się męczę. Na pewno wytyczeniem drogi jest być szczerym. Wiem, że to popłaca bardzo.

Panie Jerzy, przyjechał pan do Krakowa z Nowego Jorku. Kursuje pan też na trasie Kraków - Warszawa - reszta świata - Łódź. Nie za duże tempo pan narzucił?

Nie mam takiego poczucia. Bywają okresy bardziej stężone, że tak powiem, ale bywają też okresy, kiedy ja sobie sam wyznaczam odpoczynek. Najlepiej wypoczywam jak zajmuję się czymś nowym, czyli mówiąc młodzieżowym językiem, resetuję się z poprzedniego, no powiedzmy np. bolesnego tematu, który obrabiałem. To mnie trzyma w formie, takie mam poczucie.

Siódmego listopada trafi do kin "Obywatel". Czekamy na ten film.

Właśnie już się zaczynam bać, że coraz bardziej ludzie czekają.

To chyba doskonale dla twórcy...

Tak, tylko oczekiwania wzrastają, łatwiej się rozczarować. "Eee, myśleliśmy, jednak będzie..."

Albo wręcz przeciwnie...

Chciałbym, żeby tak było.

To będzie komediodramat? To jest dobre określenie?

Na pewno. To już widzę, po pierwszych głosach nieśmiałych, bo już jedna kolaudacja była, czekają mnie jeszcze dwie następne w przyszłym tygodniu. Słyszałem i chichot na sali, ale słyszałem też opinię, że film jest bolesny. Właściwie tak chciałem.