Student wybitny, czyli jaki? - zastanawiają się uczelnie. Od października muszą wypłacać stypendia nie tylko za oceny, ale też dodatkowe osiągnięcia - informuje "Metro". I tu pojawia się problem, bo szkoły muszą same określić, co to znaczy być "wybitnym".
Obecnie system stypendialny jest prosty: gdy student ma określoną przez uczelnię średnią ocen - dostaje pieniądze. Od października już tak łatwo nie będzie. Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym likwiduje stypendia naukowe i wprowadza tzw. stypendium rektora dla wybitnych, które dostanie tylko 10 proc. studentów każdej uczelni. Co ważne, student będzie musiał sam złożyć wniosek o przyznanie mu pieniędzy. Znacząco zmienią się także proporcje: więcej pieniędzy z budżetu państwa popłynie na stypendia socjalne. Na te rektora uczelnia będzie mogła przeznaczyć 40 proc. całej puli.
Przy przyznawaniu stypendiów uczelnie mają wziąć pod uwagę nie tylko dobre stopnie, ale też m.in. osiągnięcia sportowe lub artystyczne, aktywność w kołach naukowych czy publikacje w prestiżowych pismach. Przepisy nie precyzują jednak, według jakiego klucza przeliczać to na pieniądze.
Na wielu uczelniach, m.in. na Politechnice Gdańskiej, w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego czy na UJ, studenci poznają zasady dopiero we wrześniu. Cokolwiek zdecydujemy, boję się wariactwa, które nas czeka w październiku. Mam wrażenie, że studenci w ogóle nie zdają sobie sprawy, że czekają ich takie zmiany - mówi Jakub Jasiński, szef samorządu studentów UJ.