Nazwisko Mariusza Kamińskiego zniknęło z listy posłów na stronie internetowej Sejmu. Kamiński figuruje obecnie jako były poseł. W adnotacji umieszczono informację, że były szef MSWiA "utracił prawo wybieralności".
Przypomnijmy, że sprawa Kamińskiego jest mniej skomplikowana niż sytuacja Macieja Wąsika. Wczoraj Izba Pracy Sądu Najwyższego nie uznała odwołania Kamińskiego od decyzji o wygaśnięciu jego mandatu. Kilka godzin później decyzję o wygaśnięciu mandatu opublikowano w Monitorze Polskim.
Publikacja otwiera drogę PKW do wskazania kandydata, który mógłby zająć miejsce Kamińskiego w Sejmie. Naturalną konsekwencją tego kroku jest dzisiejsze skreślenie go z listy posłów na stronie Sejmu.
Decyzję ws. odwołania, które od postanowienia o wygaszeniu mandatu złożył Maciej Wąsik, podjęła w ubiegły piątek Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN. Marszałek Sejmu złożył je wprawdzie do Izby Pracy, jednak wyznaczony w tej sprawie sędzia skierował ją do rozpatrzenia wg właściwości - do ustawowo wyznaczonej do rozstrzygania podobnych spraw Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Ta zaś odwołanie od postanowienia o wygaszeniu mandatu Wąsika uznała, kreując tym obecny problem.
Według prawników mandat parlamentarzysty skazanego prawomocnie za przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego wygaszany jest natychmiast. Prawo przewiduje jednak możliwość odwołania się do Sądu Najwyższego w sprawie stwierdzającego to postanowienia marszałka Sejmu. Odwołania złożyli zarówno Kamiński, jak Wąsik, decyzje SN w nich były jednak różne. Częścią problemu jest też oczywiście podważany status sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Obie decyzje trafiły jednak do marszałka Sejmu i teraz on musi zdecydować, jak je traktować.
Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasza Skory, na sytuację kiedy parlamentarzysta przebywa w więzieniu, przewidziano art. 5a ustawy o pełnieniu mandatu. Głosi on, że "Poseł lub senator w czasie pozbawienia wolności nie wykonuje praw i obowiązków wynikających z niniejszej ustawy". Oznacza to, że taka osoba zachowuje mandat, ale nie może z niego korzystać. Blokuje to więc objęcie tego mandatu przez inną osobę, choć faktycznie jest to mandat nieczynny.
W Polsce jeszcze nigdy nie doszło do zastosowania art. 5a. Gdyby marszałek uznał stanowisko Izby Kontroli SN, Maciej Wąsik mógłby być pierwszym, który znalazłby się w takiej sytuacji.
Dla PiS oznaczałoby to jednak bezużyteczność utrzymania przez Macieja Wąsika mandatu. Dla sejmowej większości z kolei (przy założeniu, że decyzja Izby Kontroli faktycznie przywróciła mu mandat) - że Wąsik wróci do Sejmu w wyniku odsiedzenia kary lub ewentualnego prezydenckiego ułaskawienia.
Cały opisany powyżej galimatias sprawiłby przy tym, że dwaj skazani w tym samym procesie, za to samo i o identycznym na starcie statusie, znaleźliby się w skrajnie różnych sytuacjach.
W marcu 2015 r. Kamiński i Wąsik - były szef CBA i jego zastępca - zostali skazani nieprawomocnie na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk publicznych za przekroczenie uprawnień w związku z akcją CBA dotyczącą tzw. afery gruntowej. W procesie byłych szefów CBA sąd uznał, że Kamiński zaplanował i zorganizował prowokację CBA, choć brak było podstaw prawnych i faktycznych do wszczęcia akcji CBA w resorcie rolnictwa, kierowanym przez wicepremiera Andrzeja Leppera. Skazanych nieprawomocnie byłych szefów CBA ułaskawił jeszcze w 2015 r. prezydent Duda.
Sprawa wróciła na wokandę w związku z orzeczeniem Sądu Najwyższego z czerwca 2023 r. SN w Izbie Karnej, po kasacjach wniesionych przez oskarżycieli posiłkowych, uchylił umorzenie sprawy b. szefów CBA dokonane jeszcze w marcu 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie w związku z zastosowanym przez prezydenta prawem łaski i przekazał sprawę SO do ponownego rozpoznania.
20 grudnia 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kamińskiego i Wąsika prawomocnie na dwa lata pozbawienia wolności.