Kamil Stoch przyznał, że zwycięstwo w niedzielnym konkursie w Pucharze Świata w norweskim Lillehammer zaskoczyło go. "Po drugim skoku nie liczyłem, że znajdę się na podium" - przyznał dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi.

REKLAMA

Stoch w pierwszej serii uzyskał 134 metry, co pozwoliło mu zostać liderem na półmetku zmagań. W drugiej serii wylądował o 3,5 m bliżej. Zachował jednak pierwsze miejsce, wyprzedzając drugiego Macieja Kota o 0,6 pkt. W dwóch wcześniejszych konkursach indywidualnych cyklu był czwarty. Poprzednio triumfował zaś 30 stycznia 2015 w niemieckim Willingen.

Minęło trochę czasu od mojej ostatniej wygranej. Po drugim skoku nie spodziewałem się, że będę na podium. Myślałem, że znowu będę czwarty lub piąty - przyznał.

/ PAP/EPA/GEIR OLSEN /
/ PAP/EPA/GEIR OLSEN /
/ PAP/EPA/GEIR OLSEN /
/ PAP/EPA/GEIR OLSEN /
/ PAP/EPA/GEIR OLSEN /

Dzień wcześniej również Kot był blisko podium - uplasował się tuż za kolegą z reprezentacji.

Już wtedy nasze skoki stały na wysokim poziomie, ale inni byli w danym momencie zbyt silni. Twoja forma dokładnie w dniu konkursu decyduje, czy znajdziesz się na podium, czy blisko niego - podkreślił Stoch.

Radości po niedzielnej imprezie nie ukrywał też Kot, dla którego było to pierwsze w karierze podium w indywidualnych zawodach PŚ.

To był dla mnie bardzo trudny konkurs, zwłaszcza pierwszy skok. Oczywiście, bardzo się cieszę, że wystarczyło to do tego, by znaleźć się w czołowej "trójce", ale to wciąż przed nami jeszcze wiele zawodów w tym sezonie i czeka nas mnóstwo pracy - zaznaczył triumfator tegorocznej edycji Letniej Grand Prix.

Znaczący awans po pierwszej serii zanotował Daniel-Andre Tande. Norweg na półmetku był 23. (127,5 m), a w finałowej próbie zaliczył 141 m, co było drugim pod względem długości (142 m miał Austriak Stefan Kraft), a najlepszym pod względem łącznej punktacji skokiem w konkursie i przesunął się na czwartą pozycję.

Po pierwszej serii byłem wściekły. Po raz pierwszy miałem dwa dobre skoki w jednym konkursie, ale warunki panujące przy pierwszym praktycznie uniemożliwiły mi, bym walczył o dobrą odległość - zaznaczył.

Dawid Kubacki został sklasyfikowany na 12. miejscu, a Stefan Hula o siedem pozycji niżej, zaś Aleksander Zniszczoł był 22. Piotr Żyła, który na półmetku był 18., został zdyskwalifikowany na nieprawidłowy kombinezon. W kwalifikacjach odpadł Klemens Murańka.

Kolejne zawody PŚ odbędą się w dniach 17-18 grudnia w szwajcarskim Engelbergu.

(mal)