"Czerpię dużo radości z tego, że tu jestem, z dobrej formy i że mogę robić to, co lubię" - powiedział Kamil Stoch po kwalifikacjach do olimpijskiego konkursu skoków narciarskich na obiekcie normalnym w Pjongczangu. Podwójny mistrz olimpijski z Soczi prezentuje się w Korei Południowej bardzo dobrze. Z pięciu oddanych skoków (trzech treningowych, w serii próbnej i kwalifikacjach) czterokrotnie plasował się w najlepszej trójce.
Te skoki wciąż nie są najlepszymi, jakie mogę oddawać. Przede wszystkim mogę poprawić wyczucie czasu odbicia, pozycję najazdową i kilka innych elementów. I tak jednak czerpię dużo radości z tego, że tu jestem, z dobrej formy i że mogę robić to, co lubię - podkreślił.
W Pucharze Świata seria konkursowa zwykle odbywa się dzień przed zawodami, czasami nawet tego samego dnia. W Pjongczangu zawodnicy muszą trochę poczekać, bo na piątek zaplanowane jest oficjalne otwarcie igrzysk. Stochowi w niczym to nie przeszkadza.
Ta sobota na pewno przyjdzie. Dni lecą tutaj bardzo szybko, mamy swoje zajęcia. W piątek będziemy trenowali, odpoczywali i jedli. To będzie normalny dzień - powiedział.
Nie czuje żalu z tego powodu, że nie weźmie udziału w ceremonii. Słyszałem różne opinie. Jedni twierdzą, że jest super, a inni narzekają, że się stoi kilka godzin i niczego wyraźnie nie widzi - przyznał.
Choć presja oczekiwań wobec skoczków jest duża, bo praktycznie jako jedyni mają spore szanse na zdobycie medali dla Polski, to lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata umie sobie z nią radzić.
Staram się skupić na sobie, na tym co mam zrobić i nie myśleć o tym wszystkim dookoła. Mam tylko nadzieję, że w sobotę będą równe warunki i tym samym sprawiedliwa rywalizacja - zdradził.
Rywalizacja na obiekcie normalnym w programie igrzysk znajduje się od 1964 roku. Nikomu w historii nie udało się w niej wywalczyć olimpijskiego złota w dwóch imprezach z rzędu.
(MKam)