Steven Seagal po tym, jak pojawił się w Donbasie, postanowił wystąpić w programie rosyjskiego dziennikarza i propagandysty Władimira Sołowiowa. Gwiazdor kina akcji powiedział, że jest Rosjaninem i stwierdził, że na wschodzie Ukrainy widział "setki nazistów".
Steven Seagal w ostatnich dniach pojawił się na terenach tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, gdzie odwiedził obóz filtracyjny w Ołeniwce. To tam wysyłano chociażby obrońców z Mariupola. Pod koniec lipca areszt został zbombardowany, zginęło kilkadziesiąt osób. Rosja i Ukraina wzajemnie oskarżają się o przeprowadzenie ataku. Aktor chce nakręcić film dokumentalny o wojnie.
Seagal gościł w ostatnich dniach w programie znanego prokremlowskiego dziennikarza Władimira Sołowiowa. Opowiadał, że rozsiewane są nieprawdziwe informacje o konflikcie w Ukrainie. Przeprowadziłem śledztwo i zdałem sobie sprawę, że 98 proc. informacji publikowanych o Ukrainie jest autorstwa ludzi, którzy w ogóle tam nie byli. Wszyscy otrzymują wiadomości prosto z farm trolli (...) Fake newsy są gorsze niż broń nuklearna - mówił.
Twierdzi, że rozmawiał z ukraiński więźniami i widział "setki nazistów". Oni mówili mi "tak, walczyłem", "uwielbiamy zabijać ludzi". Powtarzam, Stepan Bandera to osoba, która wpłynęła na bardzo dużą część ukraińskiego społeczeństwa. Naziści nie opuścili Ukrainy od II wojny światowej - mówił. W rosyjskiej narracji to często pojawiający się wątek, jednocześnie Rosjanie niechętnie wspominają o własnych bojówkach nazistowskich lub hitlerowskich sympatiach np. Dmitrija Utkina z grupy Wagnera.
Seagal stwierdził, że większość ukraińskich wojskowych to "zwykli ludzie", którym dano wybór "albo będą walczyć, albo zostaną zabici".
Stwierdził także, że jeden z jeńców w Ołeniwce powiedział mu, że w biurze Zełenskiego wydaje się rozkazy: "Kiedy łapiesz rosyjskich żołnierzy, torturuj ich i zabijaj". Czy to nie dziwne, że 24 godziny później został wysadzony w powietrze? - pytał Seagal.
Aktor bronił także Rosji twierdząc, że to nie ona jest winna wojny, gdyż nie zawsze odpowiada ten, kto oddał "pierwszy strzał". Rozpoczyna wojnę ten, który popycha przeciwnika do stanu, w którym nie ma już wyboru - mówił. Moskwa oficjalnie za powód swojej "operacji specjalnej" wielokrotnie mówiła o potrzebie "demilitaryzacji" Ukrainy, uważając, że kraj stanowi dla niego zagrożenie. Kreml oskarżał także NATO o tworzenie baz wojskowych w państwach leżących blisko Rosji.
Stwierdził, że Rosja zdawała sobie sprawę, że "od tej kampanii zależy jej istnienie". Jeśli Ameryka zrozumie, że Rosja nie podda się, dopóki Ukraina nie stanie się neutralna, wtedy rozpoczną się negocjacje - mówił.
Seagal powiedział, że "jest Rosjaninem" i jego dziadek pochodził z Władywostoku. 24 lutego byłem za granicą, ale wróciłem do Rosji, bo to jest mój dom - powiedział.
Steven Seagal od lat jest blisko związany z Rosją i jej sojusznikami. Był zaangażowany w promocję rosyjskiej broni, współpracował z białoruskimi producentami gier komputerowych i bywał na urodzinach lidera Czeczenii Ramzana Kadyrowa i popierał aneksję Krymu. W 2016 roku dostał obywatelstwo Serbii oraz Rosji.
W 2018 roku Seagal został specjalnym przedstawicielem rosyjskiego MSZ ds. kultury w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi. W 2021 roku dołączył do proklemlowskiej partii Sprawiedliwa Rosja - Za Prawdę.