"Ten kryzys unaocznił to (...), że nie można mieć zaufania do chińskiej partii komunistycznej. To ona jest odpowiedzialna za zarazę, która spadła na Chiny i na świat" - powiedział były doradca prezydenta USA Donalda Trumpa Steve Bannon w rozmowie z "Le Figaro".

REKLAMA

Wielu wiedziało, ale tylko niewielu chciało przyznać: nie można mieć zaufania do chińskiej partii komunistycznej. To ona jest odpowiedzialna za zarazę, która spadła na Chiny i na świat - powiedział Bannon.

Były doradca strategiczny prezydenta USA uważa, że narody Zachodu powinny zmusić swe elity, by rozliczyły Pekin z "rzezi" spowodowanej pandemią koronawirusa.

Zdaniem "kontrowersyjnego ideologa trumpizmu" - jak go przedstawia redakcja "Le Figaro" - zagrożenie chińskie będzie kluczowym tematem zbliżających się wyborów prezydenckich w USA. Twierdzi on, że "prawie 91 proc. Amerykanów uważa Komunistyczną Partię Chin za "bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa USA".

Bannon wini "elity"

Na pytanie, czy biorąc pod uwagę gigantyczne interesy gospodarcze, jaki wchodzą w grę, rząd amerykański odważy się pójść na konfrontację z Chinami, Bannon odpowiedział, że jest to konieczne.

Uważa on, że trzeba postawić tamę chińskiej ekspansji technologicznej i gospodarczej, i to wbrew "elitom finansowym londyńskiego City i ludzi Wall Street", którzy nic nie zrobią w tym kierunku, gdyż "zarabiają na tym dużo pieniędzy". "To narody Zachodu, zbuntowane przeciw zniszczeniu ich przemysłu, powinny zmusić" te elity do odejścia od obecnego modelu gospodarki międzynarodowej - oznajmił.

Bannon przypomniał także, że podczas Forum Ekonomicznego w Davos w 2017 roku, zaraz po wyborze Trumpa, elity "przyklaskiwały prezydentowi Chin", który mówił, że "problemem jest narodowy i populistyczny ruch zachodni, który grozi porządkowi międzynarodowemu" i zapowiedział obronę globalizacji".

"Financial Times" i inni uznali go za wizjonera i pomiatali prezydentem Trumpem za to, że broni westfalskiego systemu suwerenności narodów - powiedział Bannon. Zwrócił też uwagę, że finansjerze zgromadzonej w Davos nie przeszkadzały chińskie "obozy pracy dla Ujgurów i polityczne represje".

Bannon zarzucił prezydentowi Francji Emmanuelowi Macronowi, że dla niego "stolicą Francji jest Bruksela, a nie Paryż, co spowodowało ruch żółtych kamizelek. Takie podejście zmieniło nasze państwa w wasali".

"To nie Ameryka była promotorem ekscesów globalizacji", ale "wierzące w tę utopię elity Davos" - dodał Bannon.

Na uwagę dziennikarki "Le Figaro", że Chińczycy zrobili ogromny skok przemysłowy i świat jest od nich uzależniony, były doradca prezydenta odpowiedział: Bez zachodnich kapitałów i technologii, komunistyczna partia Chin pada, jak domek z kart.

Na pytanie, czy "Europejczycy dadzą się wciągnąć do nowej zimnej wojny przeciw Chinom", Bannon odparł: Musimy się zjednoczyć, bo inaczej kraje europejskie staną się wasalami Chin.

Za zasadniczą sprawę uznał obronę "wolnego i demokratycznego Hongkongu". Jego zdaniem za pozwolenie na odebraniem przez Chiny autonomii Hongkongu zapłacić trzeba będzie taką samą cenę, jak za oddanie Czechosłowacji Hitlerowi. Tajwan będzie następny w kolejce i zostaniemy nieuchronnie wciągnięci w gorąca wojnę w obronie Morza Południowochińskiego - ocenił Bannon.