"Stany Zjednoczone starają się zmienić dynamikę konfliktu na korzyść Kijowa dostarczając nowy 'potencjał wojskowy', ale na razie Pentagon nie jest gotowy przekazać Ukrainie czołgów Abrams" - oświadczył wiceminister obrony USA ds. politycznych Colin Kahl.
Colin Kahl, który wrócił z podróży do Kijowa, dodał, że czołg "Abrams jest bardzo skomplikowanym sprzętem. Drogim. Trudnym do opanowania podczas szkolenia".
We wtorek, podczas wizyty na Ukrainie Kahl powiedział, że Stany Zjednoczone uznają potrzebę Ukrainy, która chce dysponować uzbrojeniem zdolnym do rażenia przeciwnika poza linią frontu i powinny myśleć o tym, jak jej w tym pomóc.
Pytany o możliwość przekazania Ukrainie czołgów Abrams, odpowiedział, że "nie jest jasne, czy to najlepsza odpowiedź na to wyzwanie. Dlatego będziemy nadal rozważać jakie ciężkie pojazdy, w tym czołgi, można z sensem przekazać Ukrainie, tak by na czas dostała ich odpowiednią liczbę i by zapewnić ich wsparcie (techniczne - PAP)" - zaznaczył Kahl.
Portal Politico, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, podał, że Stany Zjednoczone przygotowują się do ogłoszenia w piątek nowego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy. Będzie on obejmował dodatkową amunicję (m.in. pociski artyleryjskie), ale też ośmiokołowe wozy opancerzone Stryker.
W pakiecie prawdopodobnie znajdzie się również amunicja GLSDB. To "zwykłe" bomby lotnicze, które nie są jednak przenoszone przez samolot, ale wynoszone przez silnik rakietowy od pocisku "ziemia-ziemia". Ich zasięg - jak zauważa Politico - wynosi nawet 150 kilometrów. Co ciekawe, pocisk jest w stanie trafić w cel w promieniu jednego metra. Jeśli Ukraińcy faktycznie otrzymają tego typu amunicję, będą w stanie razić wszystkie cele na okupowanych przez siły rosyjskie terytoriach.
Politico podkreślał, że w najnowszym pakiecie nie należy się raczej spodziewać przekazania siłom ukraińskim czołgów M1 Abrams.
Niechęć administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena do przekazania Ukrainie Abramsów wynika z trudności logistycznych i konserwacyjnych czołgów, a nie z obawy, że ich transfer może doprowadzić do eskalacji konfliktu - powiedział jeden z amerykańskich urzędników, pragnących zachować anonimowość. Ta sama osoba zauważa, że USA pomogły Ukrainie zdobyć czołgi z czasów sowieckich i popierają decyzję Wielkiej Brytanii o wysłaniu kilkunastu czołgów Challenger 2.
Dwie osoby zaznajomione ze sprawą przekazały, że najnowszy pakiet pomocy wojskowej nie będzie również zawierał systemu rakiet taktycznych dalekiego zasięgu, w zasięgu których mogłaby znaleźć się Moskwa. Pomimo próśb władz w Kijowie, administracja Bidena wzbrania się przed przekazaniem amunicji dalekiego zasięgu z obawy przed sprowokowaniem prezydenta Rosji Władimira Putina.