Amerykańskie miasta wzmacniają ochronę w obawie przed zamachami terrorystycznymi. Wywiad USA podobno przechwycił informacje o planowanych atakach w Paryżu. Agenci mieli zauważyć w ostatnich dniach większą aktywność terrorystów i przekazywanych przez nich informacji - nie mieli jednak żadnych konkretnych danych. Kilka godzin po tragedii we francuskiej stolicy wyżsi urzędnicy FBI polecili agentom w całych Stanach Zjednoczonych zwiększyć nadzór nad potencjalnymi sympatykami ISIS w USA.
Jak donosi korespondent RMF FM za Oceanem Paweł Żuchowski, w takich miastach jak Nowy Jork, Chicago czy Filadelfia na wszelki wypadek wzmocniono ochronę pojazdów komunikacji miejskiej czy metra. Na ulicach pojawiło się więcej policji. Środki bezpieczeństwa zwiększyła również liga NBA - na najbliższych spotkaniach pojawi się dodatkowa ochrona.
Amerykanie obawiają się, że taktyka, jakiej Państwo Islamskie użyło we Francji, może być wykorzystana również w Stanach Zjednoczonych czy innych miejscach na świecie. Jak donosi Paweł Żuchowski, eksperci w USA uważają, że ataki w Paryżu były dobrze zorganizowane, ale nie wyrafinowane, a także, że użyte przez zamachowców materiały wybuchowe nie były wysoko zaawansowane technologicznie. Te wysokie umiejętności organizacyjne i wysoka liczba ofiar są jednak powodem do zmartwień dla agentów zajmujących się zwalczaniem terroryzmu.
Prawdziwym niebezpieczeństwem i niepokojącym elementem jest to, że mamy tu osoby, które pracują w tandemie w jakiś sposób skomunikowanym i skoordynowanym, a ta komunikacja i koordynacja oraz materiały, które ze sobą przywieźli - kamizelki samobójcze i broń ciężka, nie zostały przechwycone przez francuski system bezpieczeństwa - podkreśla Juan Zarate, ekspert od spraw terroryzmu.
Według komentatorów w Stanach Zjednoczonych, reakcja NATO na ataki w Paryżu powinna być zdecydowana - zgodę na to daje artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, który mówi, że agresja wobec jednego członka NATO jest atakiem na cały Sojusz. O potrzebie zdecydowanej odpowiedzi nieoficjalnie mówią nawet wojskowi z Pentagonu.
Prezydent USA Barack Obama jest jednak przeciwny wysłaniu wojsk lądowych do walki z islamistami. Byłaby to otwarta konfrontacja - tymczasem w Stanach Zjednoczonych za rok odbędą się wybory prezydenckie i taka decyzja mogłaby utrudnić zwycięstwo kandydatowi demokratów, bowiem to właśnie Barack Obama obiecywał Amerykanom zakończenie wojen z udziałem żołnierzy USA.