Prawdopodobnie dwa nowe przypadki wirusa Eboli w Stanach Zjednoczonych. Wiadomo, że chorzy niedawno wrócili z Afryki.
Pacjenci poczuli się źle już na terenie Stanów Zjednoczonych. Jeden z nich trafił do szpitala w Waszyngtonie, drugi do placówki niedaleko stolicy USA, ale już na terenie stanu Maryland.
Służby sanitarne postawione są w stan gotowości. Jeżeli lekarze potwierdzą, że chorzy są nosicielami wirusa Ebola, będzie trzeba odizolować także tych wszystkich, z którymi ostatnio mieli kontakt. Wyniki testu mają być znane jeszcze w sobotę.
Tymczasem władze USA zapewniły obywateli, że kraj ten ma najlepszą na świecie infrastrukturę opieki zdrowotnej i Amerykanie mogą być spokojni, że nie ma groźby wybuchu epidemii.
Mamy najlepszych lekarzy na świecie i najlepszą infrastrukturę zdrowotną na świecie. Prezydent USA ma pełne zaufanie, że da się opanować tego wirusa - powiedziała doradczyni Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego i walki z terroryzmem Lisa Monaco.
Oprócz niej podczas konferencji prasowej w Białym Domu wystąpiło aż czterech innych wysokich przedstawicieli administracji, by zapewniać Amerykanów, że USA nie grozi epidemia, bo amerykański system opieki zdrowia to "przeciwieństwo" tego, jaki istnieje w krajach Afryki Zachodniej.
Na ebolę, którą zaraziły się od początku wybuchu epidemii 6 263 osoby, zmarło - według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 21 września - 2 917 osób w pięciu krajach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii, Sierra Leone, Nigerii i Senegalu.
(abs)