Sanepid zamknął dwa bydgoskie sklepy, w których można było kupić dopalacze. Ich właściciele nie zostali zatrzymani, ale grozi im wysoka grzywna. Za sprzedawanie niedozwolonych środków każdy z nich może zapłacić od 20 tysięcy do nawet miliona złotych.

REKLAMA

Po kontroli inspektorzy zamknęli sklepy działające przy ulicach Gdańskiej i Śniadeckich. Wszystkie 33 próbki, które w nich pobrano, okazały się substancjami zabronionymi w naszym kraju. Dopalacze były sprzedawane m.in. jako sole do kąpieli, kadzidełka i artykuły kolekcjonerskie.

Kolejna akcja przeciw dopalaczom

Sprawa z Bydgoszczy to już kolejny ujawniony przypadek sprzedaży dopalaczy pod pozorem handlu innymi artykułami. Na początku miesiąca informowaliśmy o tym, że na trzy miesiące - z polecania wojewody pomorskiego - zostały zamknięte cztery sklepy, w których na Pomorzu sprzedawano dopalacze. Wśród nich były m.in. "alternatywne kwiaciarnie", w których niedozwolone środki jako nawóz do kwiatów. Ten proceder ujawnił nasz trójmiejski reporter Kuba Kaługa po sygnałach z Gorącej Linii RMF FM.

Paweł Balinowski

(MN)