Początek sportowej zimy to jak zwykle duże oczekiwania kibiców rozbudzone sukcesami na igrzyskach w Soczi i późniejszymi dobrymi wynikami naszych sportowców. Na razie jednak powodów do radości nie mamy zbyt wiele. Najwięcej dali ich dotychczas Artur Waś, Justyna Kowalczyk i Stefan Hula.

REKLAMA

Skoki narciarskie

Skoki narciarskie to oczywiście dyscyplina, po której oczekujemy zdecydowanie najwięcej i nic dziwnego, że i najmocniej odczuwamy brak dobrych wyników. Na pucharowe zawody wysyłamy po 7 zawodników, ale ze zdobywaniem punktów nie jest zbyt dobrze. Wczoraj w Lillehammer zawiódł nawet Kamil Stoch. Popełnił błąd przy wyjściu z progu i zajął dopiero 47. miejsce.

Nie upilnowałem sobie pozycji dojazdowej. Środek ciężkości poleciał za bardzo do przodu. Przez to też kierunek odbicia był skierowany za agresywnie, za bardzo do przodu. Przed to w ogóle nie nabrałem wysokości. Jestem na siebie zły, bo to podstawowy błąd – mówił po konkursie Stoch. To jednak można uznać za wypadek przy pracy, bo choć forma lidera kadry nie jest jeszcze najwyższa, to wcześniej w Klingenthal i w sobotnim konkursie w Lillehammer Stoch spokojnie zdobywał punkty.

W finałowej „30” byli już w tym roku Klemens Murańka i Maciej Kot, ale były to jednostkowe wypadki. Martwi forma Jana Ziobry, Dawida Kubackiego i Piotra Żyły, którzy jeszcze punktów nie zdobyli. „Nie skacze dobrze. Cały czas pojawiają się błędy – rozchwianie w pozycji najazdowej. Piotrek musi wrócić do treningu” – tak formę Żyły ocenia trener kadry Łukasz Kruczek. Możliwe, że przed kolejnymi konkursami w Niżnym Tagile w składzie reprezentacji dojdzie do zmian. Część zawodników może szukać formy w kraju albo w zawodach Pucharu Kontynentalnego.

Słabszą formę kolegów wykorzystał Stefan Hula. Wczoraj oddał dwa dobre skoki i to pozwoliło mu zająć w Lillehammer 10. miejsce. To na razie najlepsza lokata biało-czerwonych w Pucharze Świata. Oczekiwania są zdecydowanie większe. I chyba można zaryzykować, że powinniśmy myśleć o dwóch biało-czerwonych w czołowej ‘10” zawodów. Do tego kolejnych 2-3 z pucharowymi punktami.

Biegi narciarskie

W tym sezonie o sytuację na biegowych trasach dba tylko Justyna Kowalczyk. Reszta naszych pań albo leczy kontuzje, albo jest na urlopie macierzyńskim. Początek sezonu w Kuusamo był w wykonaniu Kowalczyk przeciętny. W sobotę Lillehammer w biegu łączonym Polka zajęła słabiutkie 32. miejsce, ale na szczęście okazało się, że z formą nie jest tak źle. W niedzielę nasza biegaczka wspaniale walczyła na trasie narciarskiego maratonu La Sgambeda w Livigno. Zwycięstwo było blisko jednak na finiszowych metrach szybsze były Katarina Smutna i Britta Norgren. Kowalczyk w maratonach i w stylu klasycznym powinna dać nam w tym sezonie jeszcze sporo radości.

Łyżwiarstwo szybkie

Właśnie na lodowym torze mamy na razie tej zimy największe sukcesy. Zadbał o nie w miniony weekend Artur Waś. Nasz sprinter w piątek był w Inzell 3. na dystansie 500 metrów, a w niedzielę nikt już nie był od niego szybszy. W tej dyscyplinie też czekamy na kolejne sukcesy, bo kandydatów do pucharowego podium mamy przecież więcej. Na 1500 metrów cały czas liczymy na Konrada Niedźwiedzkiego, Jana Szymańskiego i Zbigniewa Bródkę. Duże oczekiwania wiążemy też z żeńską i męską drużyną.

Biathlon

W tym wypadku liczymy tylko na nasze panie. Początek sezonu w szwedzkim Ostersund pokazał jednak, że do pełni szczęścia jeszcze trochę brakuje, ale niezłe wyniki już się pojawiły. W biegu indywidualnym na 15 kilometrów 11. była Krystyna Guzik. W sprincie 21. lokatę zajęła Weronika Nowakowska, a w biegu na dochodzenie 14. była weteranka Magdalena Gwizdoń, która zajmuje taką samą pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Może w kolejnych zawodach któraś z naszych biathlonistek załapie się w końcu do czołowej „10” zawodów. Warto odnotować, że pucharowe punkty zdobyło już 5 naszych dziewczyn, ale nie wolno też przemilczeć kilku słabszych występów. Więcej oczekujemy z pewnością po Nowakowskiej, która w poprzednim sezonie zdobyła dwa medale mistrzostw świata.

Kombinacja norweska

To dyscyplina, w której mamy piękne tradycje. W 1956 roku w Cortinie d’Ampezzo olimpijskie medal w tej specjalności zdobył dla Polski Franciszek Gąsienica Groń. W ostatnich latach jakichkolwiek dobrych wyników jednak brakowało. Tym bardziej warto odnotować punkty Pucharu Świata zdobyte w Lillehammer. Adam Cieślar był 23. i 27. Z kolei Szczepan Kupczak fantastycznie spisywał się na skoczni. Po tej części rywalizacji w sobotę był 1. a w niedzielę 2. W biegu jednak jeszcze sporo mu brakuje. W efekcie punkty udało się zdobyć tylko pierwszego dnia. Kupczak zajął 20. lokatę. Oby nasi młodzi zawodnicy już na stałe zameldowali się w szerokiej światowej czołówce.

(mpw)