W nocy z niedzieli na poniedziałek zarejestrowano nagły spadek ciśnienia w nieczynnym gazociągu Nord Stream 2. Szwajcarski operator poinformował, że ciśnienie spadło ze 105 do 7 barów. Jak się okazało, przyczyną był wyciek, do którego doszło na duńskich wodach, nieopodal wyspy Bornholm. Duński Urząd Morski ustanowił strefę bezpieczeństwa w promieniu prawie 10 kilometrów od miejsca wycieku.
Operator Nord Stream 2 zgłosił spadek ciśnienia z dnia na dzień, co mogło wskazywać na rozszczelnienie się gazociągu na którymś odcinku.
"W nocy zarejestrowano gwałtowny spadek ciśnienia w nitce A gazociągu Nord Stream 2" - poinformował w komunikacie szwajcarski operator Nord Stream 2 AG, który na początku marca zakończył działalność z powodu nałożonych na Rosję sankcji po inwazji na Ukrainę.
Po kilku godzinach Duńska Agencja Energetyczna oświadczyła, że "do wycieku z gazociągu Nord Stream 2 doszło na wodach duńskich".
Tamtejszy Urząd Morski przekazał, że wyciek gazu zaobserwowano w pobliżu wyspy Bornholm. Nieopodal znajduje się nieczynny gazociąg.
Władze ustanowiły strefę bezpieczeństwa w promieniu prawie 10 kilometrów od miejsca wycieku. Statki są zmuszone do płynięcia inną trasą.
Według agencji energetycznej, poza strefą zakazu nie ma żadnych zagrożeń dla bezpieczeństwa związanych z rozszczelnieniem gazociągu.
Przyczyna wycieku wciąż nie jest znana. Trwają próby ustalenia, co się dokładnie stało.
1234-kilometrowy gazociąg biegnący przez Morze Bałtyckie miał podwoić ilość gazu płynącego z rosyjskiego Sankt Petersburga do Niemiec. Został ukończony we wrześniu 2021 roku, ale nie wszedł do użycia z powodów politycznych.
22 lutego, 2 dni przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kanclerz Niemiec Olaf Scholz zawiesił certyfikację Nord Stream 2.