Zgrzyt w koalicji rządzącej: Solidarna Polska nie poprze projektu PiS, gwarantującego bezkarność za przestępstwa, jeśli miały one służyć przeciwdziałaniu Covid-19. "Obowiązkiem funkcjonariusza publicznego jest przestrzeganie prawa, a nie poszukiwanie drogi na skróty" - podkreśla w rozmowie z Onetem poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski.

REKLAMA

Zgodnie ze wstępnym harmonogramem obrad Sejm przeprowadzić ma jutro drugie czytanie projektu nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.

W projekcie znalazł się budzący ogromne kontrowersje przepis, który stwierdza:

Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania Covid-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym, a bez tego naruszenia podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby utrudnione.

W uzasadnieniu projektu wskazano, że zapobieganie i zwalczanie Covid-19 wymaga szczególnych rozwiązań, a standardowe działania w tym zakresie są - jak oceniono - niewystarczające do skutecznego przeciwdziałania epidemii.

Co istotne, proponowany przepis miałby znaleźć zastosowanie do czynów popełnionych także przed wejściem regulacji w życie.

Solidarna Polska mówi "nie"

W rozmowie z Onetem poseł Janusz Kowalski zapowiada jednak, że Solidarna Polska nie poprze forsowanego przez PiS rozwiązania.

"Nie poprzemy żadnej formy bezkarności za popełniane przestępstwa. Obowiązkiem funkcjonariusza publicznego jest przestrzeganie prawa, a nie poszukiwanie drogi na skróty. Jeśli potrzebne jest usprawnienie procedur, potrzebne są zmiany legislacyjne, ale nie takie jak ta, która ma być procedowana. My jako Solidarna Polska będziemy przeciw" - podkreśla Kowalski.

W tle: afera maseczkowa wokół Łukasza Szumowskiego i negocjacje nowej umowy koalicyjnej

Cała sprawa - jak zwraca uwagę Onet - ma polityczne tło.

Nadzorowana przez Zbigniewa Ziobrę, szefa Solidarnej Polski, warszawska prokuratura wszczęła śledztwo ws. afery maseczkowej, którą kilka miesięcy temu opisała "Gazeta Wyborcza".

Dziennik w maju ujawnił, że resort zdrowia kupił za 5 mln złotych maseczki ochronne od znajomego ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, instruktora narciarskiego Łukasza G., a w transakcji pośredniczył brat ministra, Marcin Szumowski. Ostatecznie maseczki okazały się jednak bezużyteczne: nie spełniały bowiem wymaganych norm.

W tle jest jeszcze jeden polityczny wątek. W Zjednoczonej Prawicy trwają niełatwe negocjacje ws. nowej umowy koalicyjnej i planowanej rekonstrukcji rządu.

Dzisiaj po południu w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej ruszyła kolejna już runda rozmów.