Kończące się dziś igrzyska olimpijskie w Soczi były najlepszymi zimowymi w wykonaniu polskich sportowców. Zdobyli, jak w 2010 roku w Vancouver, sześć medali, w tym aż cztery złote, do tego srebrny i brązowy. W klasyfikacji krajów zajęli 11. miejsce.
Cztery lata temu przywieźli z Kanady tylko jeden medal z najcenniejszego kruszcu. W biegu na 30 km techniką klasyczną zwyciężyła Justyna Kowalczyk.
Triumfalny marsz w Soczi rozpoczął się 9 lutego od sukcesu Kamila Stocha na średniej skoczni. Podopieczny trenera Łukasza Kruczka zwyciężył w wielkim stylu. Drugiego Słoweńca Petera Prevca wyprzedził aż o 12,7 pkt. Tylko Austriak Anton "Toni" Innauer w 1980 roku w Lake Placid i Fin Matti Nykaenen osiem lat później w Calgary wygrali olimpijskie konkursy na takim obiekcie z większą przewagę.
Cztery dni później swoją dominację na 10 km "klasykiem" potwierdziła Kowalczyk. Narciarce z Kasiny Wielkiej w odniesieniu sukcesu nie przeszkodziła nawet złamana kość lewej stopy. Druga Szwedka Charlotte Kalla była wolniejsza aż o 18,4 s.
Wyjątkową datą był 15 lutego. W sobotnie popołudnie wielkich emocji dostarczył kibicom Zbigniew Bródka. Pochodzący z Głowna panczenista rywalizował na 1500 m. Po swoim przejeździe zajmował pierwsze miejsce, a do końca pozostawały jeszcze trzy pary. Kiedy do rywalizacji przystępowała ostatnia było wiadomo, że Polak stanie na podium.
Holender Koen Verweij pokonał dystans w czasie 1.45,00 - dokładnie takim samym, jak Bródka. Wtedy sędziowie zmierzyli przejazdy obu zawodników z dokładnością do tysięcznej części sekundy. Okazało się, że Polak był lepszy o 0,003 s, czyli w przeliczeniu ok. 4 cm.
Wieczorem na najwyższym stopniu podium ponownie stanął Stoch. Na dużej skoczni nie wygrał aż tak wyraźnie. Japończyka Noriakiego Kasaiego pokonał o 1,3 pkt. To wystarczyło, by zostać trzecim skoczkiem w historii, który wywalczył dwa indywidualne złota, po Finie Nykaenenie i Szwajcarze Simonie Ammannie, który dokonał tej sztuki dwukrotnie.
Na kolejne medale polscy kibice musieli poczekać dokładnie tydzień. W sobotę 22 lutego w odstępie niespełna pół godziny miejsca na podium wywalczyły obie drużyny w łyżwiarstwie szybkim. Najpierw w pojedynku o brązowy medal Bródka, Konrad Niedźwiedzki i Jan Szymański pokonali Kanadyjczyków.
Następnie Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak uległy w finale niesamowitym Holenderkom. Srebrny medal otrzymała także Natalia Czerwonka, która biegła w ćwierćfinale i półfinale.
W 2018 roku gospodarzem igrzysk będzie południowokoreańskie Pyeongchang.
(jad)