Powietrze, którym oddychamy w Polsce może stanowić dodatkowy poważny czynnik ryzyka podczas pandemii. Badania naukowców z Harvardu wstępnie potwierdzają intuicyjne przypuszczenie, że ludzie których płuca są przez lata obciążone smogiem, ciężej przechodzą chorobę. Badania przeprowadzone w USA sugerują, że istnieje silny związek pomiędzy średnią ilości pyłu zawieszonego w powietrzu na danym obszarze, a liczbą zgonów na Covid 19.

REKLAMA

Badacze z Uniwerystetu Harwarda, którzy przyjrzeli się danym z kilku tysięcy jednostek administracyjnych w USA, wyliczyli, że wzrost średniego wieloletniego stężenia pyłu o jeden mikrogram na metr sześcienny powietrza, zwiększa śmiertelność przy infekcji COVID-19 średnio o 15 proc. Uszkodzenia płuc spowodowane przez smog to wedle tych badań kolejny, bardzo istotny czynnik ryzyka, obok chorób układu krążenia, cukrzycy czy palenia papierosów.

Badania przeprowadzono porównując w poszczególnych obszarach liczbę zgonów na Covid-19 przypadającą na milion mieszkańców ze średnią zawartością pyłu PM 2.5 w powietrzu. Nie badano zatem poszczególnych pacjentów, ale zależność statystyczną, która może być zakłócona przez inne czynniki powiązane z zanieczyszczeniem powietrza.

Polacy wyjątkowo narażeni na koronawirusa

Jeśli jednak te wstępne wyniki badań by się potwierdziły, oznaczałoby to, że znaczna część Polaków jest o wiele bardziej narażona śmierć podczas pandemii, niż np. większość mieszkańców Europy. Innymi słowy przy towarzyszącym nam przez wiele miesięcy co roku smogu, śmiertelność może być w u nas znacznie wyższa, niż byłaby na terenach o nieskażonym powietrzu.

W przypadku rejonu Krakowa, czy Górnego Śląska, gdzie od lat powietrze jest mocno zanieczyszczone pyłem zawieszonym, zagrożenie śmiercią po zakażeniu koronawirusem byłoby nawet wielokrotnie większe niż w przypadku ludzi oddychających czystym powietrzem.


Kolejne takie badania

To na razie praca nieopublikowana nawet jeszcze w żadnym magazynie naukowym. Jej wyniki przedstawia już jednak prasa, w tym New York Times czy Der Spiegel. To ogólne i wstępne rezultaty badań, ale warto dodać, że kiedy wybuchła epidemia na północy Włoch, pewien tamtejszy lekarz postawił tezę, że liczba przypadków zakażeń i śmiertelność są nasilone tam, gdzie powietrze jest najgorsze, czyli w Dolinie Padu, w rejonie Mediolanu, Bergamo oraz Mestre i Wenecji.

Podobne badania prowadzone już były w Chinach. W jednym z nich stwierdzono zależność między obecnością pyłu zawieszonego a liczbą chorób płuc u ponad 4 mln pacjentów. Z kolei badanie epidemii sars w Chinach w początkach wieku wskazało, że ryzyko śmierci u zarażonych pacjentów z obszarów o wysokim poziomie zanieczyszczeń było około dwukrotnie wyższe niż u ludzi mieszkających w regionach mniej zanieczyszczonych.

Ponadto pojawiają się również przypuszczenia, że drobinki pyłu w zanieczyszczonym powietrzu wzmagają przenoszenie wirusa.