Prokuratura w Radomiu prowadzi śledztwo ws. śmierci zarażonej koronawirusem 59-letniej pielęgniarki ze szpitala w Kozienicach (Mazowieckie). Kobieta była transportowana z kozienickiej lecznicy do kliniki w Warszawie karetką, bez lekarza i bez podłączenia do respiratora.

REKLAMA

59-letnia pielęgniarka zmarła 20 kwietnia, tuż po jej przewiezieniu z kozienickiego szpitala do Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Lekarze ze szpitalnego oddziału ratunkowego tej placówki próbowali kobietę ratować. Jednak trwająca kilkadziesiąt minut reanimacja nie powiodła się. 59-latka zmarła.

Niedługo po zdarzeniu zawiadomienie do prokuratury złożył zastępca dyrektora ds. medycznych warszawskiej kliniki. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów, która następnie przekazała je do Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

Jak poinformowała PAP w czwartek rzeczniczka radomskiej prokuratury Beata Galas, śledztwo zostało wszczęte w sprawie narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia 59-letniej pacjentki przez personel medyczny Szpitala Powiatowego w Kozienicach, na którym ciążył obowiązek opieki nad chorą na COVID-19 pacjentką, będącą jednocześnie pracownicą tej placówki.

Kobieta została przetransportowana do szpitala w Warszawie bez asysty medycznej, bez monitorowania podstawowych funkcji życiowych, bez podłączenia do respiratora, pomimo stwierdzonych u niej schorzeń, m.in. Covid-19 oraz uprzednich problemów z właściwym funkcjonowaniem układu oddechowego - przekazała PAP rzeczniczka prokuratury.

Z ustaleń prokuratury wynika, że już w momencie, kiedy zdecydowano o transporcie do szpitala w Warszawie, samopoczucie pacjentki nie było dobre, miała ona problemy z oddychaniem.

Śledczy ustalili, że także tuż przed transportem lekarz potwierdził, że pacjentka może jechać karetką bez lekarza, mimo rzekomych protestów ratowników medycznych - powiedziała rzeczniczka.

Po trwającej około 50 minut podróży, karetka dotarła do kliniki w Warszawie. Tam od razu podjęto reanimację, która trwała godzinę. Kobieta jednak zmarła.

Galas podkreśliła, że śledczy zabezpieczyli pełną dokumentację medyczną z obydwu szpitali. Powołany zostanie biegły, który oceni, czy stan pacjentki pozwalał na jej transportowanie do Warszawy i czy nie popełniono błędu, przewożąc 59-latkę karetką bez lekarza i monitorowania funkcji życiowych.

Zanim chora na COVID-19 pielęgniarka trafiła do Warszawy, była leczona na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Kozienicach.

Jak informował wcześniej szpital w Kozienicach, pielęgniarce trzykrotnie wykonano badania na obecność koronawirusa i dopiero ostatni wynik okazał się pozytywny. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobiety, zdecydowano o jej przewiezieniu do kliniki w Warszawie.