​"W przeszłości tak było po mistrzostwach świata i Europy, ale za każdym razem to jest magiczny moment zobaczyć tu kibiców" - powiedział w rozmowie z Cezarym Dziwiszkiem z redakcji sportowej RMF FM Aleksander Śliwka po powrocie z igrzysk olimpijskich. Siatkarz dziękował kibicom i mówił m.in. o sportowych zmaganiach w Paryżu.

REKLAMA

Fani zgotowali w Polsce siatkarzom huczne powitanie. Jak mówił w rozmowie z RMF FM przyjmujący reprezentacji, na nich zawsze można liczyć.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Śliwka po powrocie z igrzysk: To historyczny medal

W przeszłości tak było po mistrzostwach świata i Europy, ale za każdym razem to jest magiczny moment zobaczyć tu kibiców. Tak licznie zgromadzonych, śpiewających, skandujących imiona nasze i Julii. Bardzo im dziękujemy za przybycie. Ten moment pokazuje, jak wielu ludzi nas wspiera - podkreśla Aleksander Śliwka.

Reprezentant dodaje, że momentem przełomowym dla drużyny był wygrany ćwierćfinał ze Słowenią 3:1. Tego etapu olimpijskiego turnieju siatkarze nie mogli przejść wcześniej aż 5 razy z rzędu.

To dało nam dużo pewności siebie, która pozwoliła nam wierzyć do samego końca w zwycięstwo również w półfinale (z USA). I myślę, że to półfinałowe zwycięstwo zapisze się w historii polskiego sportu, siatkówki na pewno. Pokazuje ono walkę do końca. Mimo przeciwności, mimo kontuzji, urazów. Przeciwnika grającego wspaniale. Z tego meczu można wyciągnąć wiele wartości dla młodych pokoleń sportowców - zaznacza siatkarz.

Jak podkreślał, "rola zawodnika w tej drużynie nie sprowadza się tylko do grania na parkiecie". Jest wiele innych rzeczy, które można robić. Ta ekipa, która formowała się od trzech lat pod wodzą Nikoli Grbicia w każdym roku grała w troszkę innym zestawieniu. Niektórzy zawodnicy grali trochę mniej, niektórzy trochę więcej. Ale za każdym razem zdobywaliśmy medal i myślę, że to jest największa wartość tej ekipy. Chciałbym by tak pozostało w przyszłości, na ten kolejny cykl olimpijski. Bo żeby wygrać coś dużego, tak jak teraz, potrzebujesz tak naprawdę nie tylko dwunastu gości, ale wielu, wielu więcej - kończy Aleksander Śliwka.