Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej. Nie znaleziono wystarczających danych wskazujących na przestępstwo. Tym samym potwierdziła się informacja reporterów śledczych RMF FM. "Prawda się obroniła" - uważa jeden z bohaterów afery Zbigniew Chlebowski. "To kompromitacja i porażka" - twierdzi PiS. "Decyzja jest kompromitująca" - uważa były szef CBA.
Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Wynikało z nich, że Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Obaj zaprzeczali temu, ale stracili stanowiska.
W październiku 2009 r. - po doniesieniu CBA - śledztwo w sprawie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Było ono prowadzone w czterech wątkach. W czwartek prokuratura poinformowała, że wątek powoływania się przez funkcjonariuszy publicznych na wpływy w instytucjach i pośrednictwa w "blokowaniu" nowelizacji ustawy hazardowej w zamian za łapówkę oraz wątek wręczenia łapówki lub jej obiecywania w tej sprawie, zostały umorzone z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających przestępstwo.
Natomiast wątek ewentualnych nieprawidłowości w procesie legislacyjnym w pracach nad nowelizacją tzw. ustawy hazardowej oraz przekroczenia uprawnień przez szefa gabinetu politycznego ministra sportu, umorzono z powodu braku znamion przestępstw. Umorzenie jest prawomocne.
Prokurator Arkadiusz Buśkiewicz, jeden ze śledczych zajmujących się tą sprawą, uzasadniając decyzję prokuratury zaznaczył, że to na prokuratorze stawiającym zarzut spoczywa ciężar przedstawienia dowodów, "czyli musi w sposób kategoryczny udowodnić stawiany zarzut". Buśkiewicz poinformował, że w śledztwie wykonano "wszystkie zaplanowane czynności zmierzające do odtworzenia okoliczności i przebiegu zdarzeń z udziałem wszystkich osób objętych zawiadomieniem o podejrzeniu przestępstwa"; w charakterze świadków przesłuchano kilkadziesiąt osób, których zeznania skonfrontowane zostały z zebranym materiałem dowodowym.
Odnosząc się do decyzji prokuratury Chlebowski oświadczył, że został "oczyszczony z fałszywych zarzutów". Nie mogło być inaczej, bo nigdy nie wywierałem żadnych nacisków na urzędników i funkcjonariuszy publicznych - napisał w oświadczeniu. Zapewnił, że podczas swojej pracy w Sejmie, w tym wypełniając obowiązki szefa Komisji Finansów Publicznych, zawsze dbał o to, "aby przyjmowane przez parlament rozwiązania prawne były dobre dla ogółu społeczeństwa, a nie dla określonych grup biznesowych czy zawodowych". Zapewnił, że jest człowiekiem uczciwym, miał i ma czyste sumienie. Prawda się obroniła. Cieszę się, bo zawsze wierzyłem w sprawiedliwość - podkreślił.
Natomiast b. szef CBA Mariusz Kamiński - który kierował Biurem, gdy poinformowało ono prezydenta, premiera, Sejm i Senat oraz prokuraturę o tym, że politycy PO mieli działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej - uważa, że decyzja prokuratury jest kompromitująca. Jego zdaniem wszystkie materiały zgromadzone w tej sprawie powinny zostać odtajnione. Zgromadzony przez CBA pod moim kierownictwem materiał dowodowy pozwalał na przedstawienie zarzutów osobom pełniącym funkcje publiczne - napisał Kamiński w oświadczeniu. Jak dodał, "opinia publiczna zapoznała się tylko z niewielkim fragmentem nagranych rozmów bohaterów afery, pokazujących, w jaki sposób w Polsce "tworzy się" prawo".
Również dla reprezentującego PiS w komisji śledczej, badającej tzw. aferę hazardową, posła Andrzeja Dery umorzenie śledztwa to kompromitacja i porażka prokuratury. Prokuratura powiedziała urzędnikom: "szanowny urzędniku, jeżeli do ciebie zadzwoni zainteresowana konkretnym rozwiązaniem branża, to działaj na jej rzecz, cokolwiek zrobisz - będzie legalne" - powiedział Dera. Według niego, komisja śledcza zebrała "niezbite" dowody przekroczenia prawa przez głównych bohaterów afery.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany rano, jeszcze przed oficjalną informacją, powiedział, że nie jest zaskoczony - wtedy jeszcze spekulacjami na temat umorzenia śledztwa. Jego zdaniem "trzeba będzie kiedyś do tego wrócić". Zdaniem szefa PiS dobrze byłoby, gdyby - podobnie jak to miało miejsce w przypadku niedawnego umorzenia śledztwa w sprawie ewentualnego zacierania śladów w domu Barbary Blidy - tę sprawę "pod lupę" wzięła Prokuratura Generalna. Jeżeli tam wzięto pod lupę, to tutaj jest naprawdę nieporównanie więcej przesłanek, żeby brać pod lupę, bo przecież wszyscy różne rzeczy czytali, słyszeli, widzieli - mówię o całym społeczeństwie. To jednak robiło wrażenie afery i to naprawdę bardzo poważnej. Jeśli więc śledztwo zostało umorzone, to są podstawy do takich działań - ocenił Kaczyński.
Natomiast według przedstawicieli PO ważne jest, że nie było w działalności Chlebowskiego i Drzewieckiego znamion przestępstwa, natomiast nie zmienia to faktu, że ich zachowanie naruszało zasady etyczne i było naganne. Nie bardzo wierzę, żeby te osoby mogły wrócić do polityki, nawet nie wiem, czy one same by tego chciały - powiedziała posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska.
Również zdaniem szefa sejmowej komisji śledczej Mirosława Sekuły, osoby pojawiające się w śledztwie i w pracach komisji hazardowej "mogą się czuć zwolnione z odpowiedzialności karnej, (...) natomiast problem moralny pozostaje". Jednocześnie Sekuła ocenił, że ustalenia prokuratury potwierdzają ustalenia dokonane przez komisję śledczą "zwłaszcza te, zawarte w jego zdaniu odrębnym".
Z kolei Bartosz Arłukowicz, poseł SLD, który również pracował w komisji śledczej, uważa decyzję prokuratury za zaskakującą, a w jej uzasadnieniu dostrzegł "jakąś bezradność". Arłukowicz chce upublicznienia wszystkich materiałów dotyczących afery hazardowej, także tajnych. Według niego należy to zrobić, skoro prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa.
Szef resortu sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powiedział, że "nie będzie komentował decyzji niezależnej od rządu instytucji". Pytany czy bohaterowie afery Chlebowski i Drzewiecki powinni wrócić do polityki, odpowiedział: "z tego co mi wiadomo, to obaj nie są zainteresowani startem w wyborach i szanuję tę decyzję".
Ze sprawozdaniem komisji śledczej Sejm zapoznał się w październiku ub.r.. Zgodnie z nim politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu w sprawie ustawy hazardowej, choć ich zeznania były momentami mało wiarygodne. Źródłem przecieku o akcji CBA (który ostrzegł Sobiesiaka o zainteresowaniu jego osobą), według raportu komisji, mogło być tak CBA, jak i kancelaria premiera.
Do końca ub.r. inne śledztwo związane z aferą hazardową prowadziła Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Śledztwo to zostało umorzone. Dotyczyło ujawnienia informacji o prowadzonych przez CBA działaniach operacyjno-rozpoznawczych w związku z tą sprawą. W postępowaniu badano m.in. kwestię przekazania informacji o działaniach CBA lobbystom związanym z branżą hazardową. Inne wątki śledztwa obejmowały kwestie przecieków do mediów różnych informacji.
Poszczególne wątki śledztwa, jak informowała w styczniu prokuratura, zostały umorzone bądź ze względu na niewykrycie sprawców, bądź braku znamion czynu zabronionego lub braku danych wskazujących na przestępstwo.