"Wchodzimy w okres Wielkiej Nocy w minorowych nastrojach", ale "dzisiaj nie ma żadnych przesłanek, abyśmy mówili o wygaszaniu tego protestu" - mówił szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz na konferencji prasowej w 12. dniu strajku nauczycieli. Odnosząc się do czwartkowej propozycji rządu ws. podwyżek dla nauczycieli, stwierdził, że wywołała "niebywałą falę emocji", a o pomyśle "okrągłego stołu" ws. oświaty mówił, że wydaje się być "bardzo chybiony". "To, co dzieje się w sferze debaty publicznej w kontekście protestu, moim zdaniem jest próbą, po pierwsze, przeciągnięcia tego protestu po to, żeby zamęczyć nauczycieli, ale z drugiej strony widać, że rząd nie ma żadnego planu, żadnego pomysłu, jak z tego konfliktu wyjść" - komentował Broniarz.
To jest kolejny dzień strajku. Strajk trwa - w tych szkołach i placówkach, które podjęły strajk. Mimo że to jest przerwa świąteczna, to jest to przerwa świąteczna dla dzieci i uczniów, a nie dla nauczycieli - mówił Sławomir Broniarz na spotkaniu z dziennikarzami.
Moim koleżankom, moim kolegom, którzy w tych placówkach w dalszym ciągu strajkują, bardzo serdecznie za to dziękuję - zaznaczył.
Szef ZNP odniósł się do przedstawionej w czwartek przez stronę rządową propozycji ws. podwyżek dla nauczycieli.
Jak relacjonowała wicepremier Beata Szydło: Ta propozycja to rozpoczęcie znacznego wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, który rozpocząłby się od września 2020 roku. (...) Średnio dla nauczyciela dyplomowanego 250 zł za zwiększenie o 90 minut czasu pracy (pensum) w tygodniu. Ten program podwyżek byłby rozłożony w ciągu 2 bądź 3 lat.
Według Sławomira Broniarza, ta propozycja rządu wywołała "niebywałą falę emocji".
Była ona bardzo kontrowersyjna z punktu widzenia swojej wartości merytorycznej, po drugie mam wrażenie, że była całkowicie nieprzemyślana i nieprzygotowana - stwierdził szef ZNP.
Nie można proponować wzrostu wynagrodzenia zasadniczego nauczyciela na poziomie około 155 zł w sytuacji, kiedy wzrasta obciążenie, które w żaden sposób nie jest przez ten wzrost wynagrodzenia rekompensowane - mówił.
Wskazał również, że "wartość godziny przeliczeniowej w obecnym modelu jest wyższa niż ta, która powstanie wtedy, kiedy wejdzie w życie projekt zwiększający nasze pensum".
Szef ZNP zaznaczył także, że "w żadnej mierze nie może zgodzić się z panią premier Beatą Szydło, że strona związkowa się usztywniła i nie przedstawia żadnych propozycji".
Rozumiem, że dla pani premier elastycznością strony związkowej byłby fakt, jakbyśmy zrzekli się całkowicie podwyżek i ewentualnie dodatkowo opodatkowali się i przeznaczyli te środki do budżetu państwa - komentował.
Sławomir Broniarz przekazał, że "duże emocje" wywołała również propozycja organizacji "okrągłego stołu" ws. podwyżek dla nauczycieli.
Każda dyskusja o edukacji jest potrzebna, ale podejmowanie decyzji o tym, że zorganizujemy współczesną agorę, gdzie będziemy dyskutować o edukacji na Stadionie Narodowym, każe nam się zastanowić, jaki jest cel tego przedsięwzięcia - mówił.
Według niego, pomysł "okrągłego stołu" wydaje się być "bardzo chybiony".
Równocześnie jednak zapewnił, że ZNP nie odmówi wzięcia udziału w dyskusjach przy "okrągłym stole", chociaż - jak mówił - członkowie związku mają "bardzo poważne obawy dot. tego, po co to wydarzenie jest organizowane".
Jesteśmy zwolennikami tego, co było w roku choćby 2008. A więc tego "okrągłego stołu" zorganizowanego przez śp. Lecha Kaczyńskiego na wniosek ZNP. Tam było rzeczywiście grono ekspertów i osób, które starały się wiele problemów rozstrzygać - zaznaczył.
Sławomir Broniarz zwrócił ponadto uwagę na sytuację pracowników oświaty, którzy nie są nauczycielami: jak wskazał, to ponad 140 tysięcy ludzi.
Pan premier (Mateusz Morawiecki) mógłby w odniesieniu do tej grupy zawodowej również wykonać taki wielkanocny gest wsparcia dla postulatów tego środowiska, bo sytuacja woźnej, kucharki, sprzątaczki - tych osób, które są immanentną składową każdej szkoły - jest rzeczywiście czasami bardzo dramatyczna - podkreślał.
Reasumując: wchodzimy w okres Wielkiej Nocy w minorowych nastrojach. W przyszłym tygodniu, we wtorek o godzinie 11:00, zorganizowana (będzie) manifestacja przed siedzibą MEN, na tę manifestację wszystkich nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami serdecznie zapraszamy. A po południu będzie posiedzenie Rady Dialogu Społecznego, która będzie dyskutowała nad formułą "okrągłego stołu" (ws. oświaty) - mówił szef ZNP.
Przekazał, że z niemal 15 500 placówek około 2 tysięcy przestało brać udział w strajku.
Wydaje się, że ten potencjał, ten entuzjazm tych kilku tysięcy nauczycieli wymaga tego, żebyśmy się z szacunkiem do tego odnieśli - i dzisiaj nie ma żadnych przesłanek, abyśmy mówili o wygaszaniu tego protestu - podkreślił.
Pytany natomiast przez dziennikarzy o klasyfikację uczniów do matur, odparł: Ta klasyfikacja nie pojawiła się ad hoc - ona jest w rozporządzeniu ministra edukacji narodowej, ujmowana w kalendarzu, organizacja roku szkolnego także - i pani minister już 10 stycznia wiedziała, że jest protest, od 4 marca wiedziała, że jest strajk, wiedziała, kiedy ten strajk będzie, wiedziała, że to będzie kolidowało m.in. z klasyfikacją maturzystów - i nic w tej sprawie nie zostało zrobione.
Jak dodał, "dzisiaj kartę w ręku ma rząd i pan premier Morawiecki".
To, co dzieje się w sferze debaty publicznej w kontekście owego protestu, moim zdaniem, jest próbą po pierwsze: przeciągnięcia tego protestu po to, żeby zamęczyć tych nauczycieli, ale z drugiej strony widać, że rząd nie ma żadnego planu, żadnego pomysłu, jak z tego konfliktu wyjść - skomentował Broniarz.
Na pytanie, czy według niego rządowa propozycja "okrągłego stołu" to próba "rozmycia tematu" i rozbicia go na wątki poboczne, szef ZNP odparł: Wydawało nam się, że jeżeli jest problem, to ten problem powinniśmy załatwić w sposób niezwłoczny - kto szybciej to zrobi, byłby w tym przypadku zdecydowanie bardziej przyjaźnie przyjęty przez to środowisko aniżeli ten, kto ten problem odwleka. Dopytywany zaś, czy premier Mateusz Morawiecki problem odwleka, stwierdził: Moim zdaniem, pan premier to odwleka licząc na to, że środowisko (...) to jakby zmęczy. To akurat wywołało reakcję odwrotną od intencji pana premiera, bo to spowodowało dzisiejsze wręcz lawinowe protesty wskazujące na to, że i nauczyciele Wrocławia, Poznania, Warszawy dostrzegają taką socjotechnikę polegającą na odwlekaniu w czasie tej problematyki.
Sławomir Broniarz ocenił również, że determinacja strajkujących nie maleje, a rośnie.
Skala poparcia dla strajkujących nie maleje - i nie maleje też opór tego środowiska - stwierdził.