Dwóch 17- latków zatruło się "produktami kolekcjonerskimi" na Śląsku. Trafili do szpitali w Tarnowskich Górach i Chorzowie. Ich stan jest poważny. Dopalacze kupiło czterech nastolatków. Policja ustala, czy dwaj pozostali również byli pod wpływem środków .
Jak wstępnie ustalili policjanci, czterej uczniowie jednego z tarnogórskich zespołów szkół technicznych postanowili pójść wczoraj na wagary. Wcześniej chłopcy odwiedzili sklep z "dopalaczami", gdzie kupili susz do palenia. W pobliskiej bramie zapalili "skręta". Dwóch z nich już w trakcie palenia zaczęło zachowywać się bardzo dziwnie.
Chwilę później jeden z nich stracił przytomność, drugi z objawami silnego zatrucia nie był w stanie chodzić. Ich koledzy, zaskoczeni i przestraszeni sytuacją, uciekli. Poszkodowani z ulicy trafili do szpitala, policję powiadomił lekarz pogotowia ratunkowego.
Jeden z tych chłopców był nieprzytomny, drugi wymiotował krwią. Z tego co ustaliliśmy lekarz podjął decyzję o przewiezieniu go do szpitala w Chorzowie - powiedział RMF FM Rafał Biczysko z policji w Tarnowskich Górach.
Przesłuchano już sprzedawcę i kolegów hospitalizowanych 17-latków.
W tym tygodniu do białostockiego szpitala z podejrzeniem zatrucia "dopalaczami" trafiło pięciu białostockich licealistów, dwie inne osoby oraz dziewczyna z okolic Białegostoku.