Nie było napadów na kobiety w Leśniowie Wielkim i Krośnie Odrzańskim - ustaliła lubuska policja. Oba zgłoszenia z 12 lutego okazały się fałszywe. Kobiety podające się za ofiary przyznały, że historię o napadach wymyśliły. Motywu ich działania policja nie podaje.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
O ewentualnych zarzutach wobec 40-latki zadecyduje prokurator.
Sprawa dotyczy dwóch napadów do jakich doszło 12 lutego bieżącego roku. W Krośnie Odrzańskim sprawca miał napaść 40-latkę na ulicy i pociąć jej ręce, którymi zasłaniała twarz. Trzy godziny później było zgłoszenie z Leśniowa (przy drodze z Krosna Odrz. do Zielonej Góry). Tam sprawca miał zaatakować 22-latkę w mieszkaniu i pociąć jej uda ostrym narzędziem. Policja podała, że kobiety nawet same się okaleczyły.
Zgłoszenia potraktowano bardzo poważnie, tym bardziej, że pochodziły z blisko położonych miejscowości, a ich rzekomy przebieg mógł sugerować, że mogą mieć ze sobą związek.
Na podstawie zeznań obu kobiet sporządzono portrety pamięciowe, policja szukała samochodu, którym mieli poruszać się sprawcy z Leśniowa. Skontrolowano setki aut, przesłuchano wielu świadków, sprawdzono wielu mężczyzn. Po tygodniu okazało się, że wszystkie te czynności były niepotrzebne.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Seria napaści na kobiety w Lubuskiem rozpoczęła się na początku stycznia. W sumie zgłoszono od tego czasu 10 takich przestępstw.
Według policji, podobieństwa dotyczące przebiegu napadów występują obecnie w czterech zgłoszeniach z Zielonej Góry i ze Świdnicy. Trzy z napaści miały podłoże seksualne.
Na podstawie śladów zebranych w Zielonej Górze został także ustalony profil DNA sprawcy. Z sześciu publikowanych portretów pamięciowych, aktualne są tylko trzy.
W lubuskim garnizonie obowiązuje stan podwyższonej gotowości. W ciągu doby nad bezpieczeństwem mieszkańców Zielonej Góry i okolic czuwa ok. 150 policjantów, zarówno umundurowanych, jak i pracujących po cywilnemu.