Holenderski siatkarz plażowy Steven van de Velde został przywitany na igrzyskach olimpijskich głośnym buczeniem. Holender został skazany za gwałt na 12-letniej dziewczynce. Jego zespół nie przeprosił za udział van de Velde i w oświadczeniu stwierdził: "Przeszłość to przeszłość". Skandal każe postawić znak zapytania w kontekście idei igrzysk olimpijskich jako promocji szlachetnego współzawodnictwa.

REKLAMA

Steven van de Velde został skazany na cztery lata więzienia w Wielkiej Brytanii w 2016 roku. Holender dopuścił się gwałtu na 12-latce dwa lata wcześniej, gdy miał 19 lat.

W więzieniu spędził 13 miesięcy - rok w Wielkiej Brytanii i miesiąc w Holandii. W ojczyźnie został zwolniony, gdy uznano jego czyn za przestępstwo o łagodniejszym charakterze. Od 2017 roku Steven van de Velde znów startował jako siatkarz.

Podczas niedzielnego meczu został kilkakrotnie wygwizdany, choć niektórzy na widowni bili mu brawo.

Być może nie powinien nadal siedzieć w więzieniu, ale to nie jest normalne, że gra na igrzyskach olimpijskich, gdzie powinien stanowić przykład dla innych ludzi - mówi, cytowany przez agencję Reutera, Andrea Syslos, 47-letni prawnik z Włoch.

Matthew Immers, kolega z drużyny van de Veldego, zbagatelizował krytykę 29-latka za jego udział w igrzyskach olimpijskich. To, co było, należy do przeszłości. Otrzymał swoją karę i teraz jest naprawdę dobry. Dla mnie to przykład, że (on) wyrósł i wiele się dzięki temu nauczył - powiedział dziennikarzom.

John van Vliet, rzecznik prasowy reprezentacji Holandii, przekazał z kolei, że van de Velde "jest osobą, która została skazana, odsiedziała wyrok i zrobiła wszystko, by móc znowu konkurować".

Nie wszyscy "czują się komfortowo"

Międzynarodowy Komitet Olimpijski poinformował w sobotę, że jest usatysfakcjonowany wyjaśnieniami holenderskiej drużyny olimpijskiej dotyczącymi startu skazanego za gwałt zawodnika.

Rzecznik MKOl Mark Adams powiedział, że komitet nie czuje się w pełni komfortowo z tą sytuacją, ale "10 lat temu doszło do przestępstwa i (od tego czasu) nastąpiła znaczna rehabilitacja".

Holendrzy podjęli specjalne kroki mające na celu zminimalizowanie ewentualnych problemów związanych z udziałem van de Veldego w zawodach. Siatkarza przeniesiono poza wioskę olimpijską i poproszono o nieudzielanie wywiadów. Takie działania jednak nie przekonały wszystkich.

Alienor Laurent, współprzewodnicząca francuskiego kolektywu feministycznego "Osez le feminisme!" (Odważ się być feministką), była oburzona tym, że siatkarzowi pozwolono mu wziąć udział w igrzyskach olimpijskich.

Jaki jest przekaz dla ofiar? Że talent sportowy ma większą wartość niż ich godność - mówiła agencji Reutera, dodając: A jaka jest wiadomość dla agresorów? Napaść (na młodą dziewczynę) nie będzie miała wpływu na twoje życie ani karierę, będziesz mógł świętować i walczyć o medale.

Sprawa odbiła się szerokim echem, również w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, gdzie niektóre grupy działające na rzecz praw kobiet prowadziły kampanię przeciwko udziałowi van de Velde w igrzyskach olimpijskich.

Holendrzy van de Velde i Immers przegrali 22:20, 19:21, 15:13 z Włochami Alexem Ranghieri i Adrianem Ignacio Carambulą Raurichem w meczu grupy B mężczyzn.