Kilkadziesiąt osób wzięło udział w zorganizowanej dziś w centrum Białegostoku akcji solidarności z aresztowanymi na Białorusi działaczami polskiej mniejszości w tym kraju - Andżeliką Borys i Andrzejem Poczobutem. Mija pół roku, odkąd znaleźli się w areszcie.

REKLAMA

/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP
/ Artur Reszko / PAP

"Siedzą, bo są Polakami", "Wolność dla Andżeliki Borys", "Wolność dla Andrzeja Poczobuta" - pod takimi hasłami zebrali się uczestnicy manifestacji, która miała miejsce w centrum miasta, na skwerze przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki. Wzięli w niej udział m.in. działacze Związku Polaków na Białorusi przebywający w Polsce, również przedstawiciele białoruskiej diaspory w Białymstoku.

Było widać biało-czerwone, polskie flagi, również biało-czerwono-białe flagi Białorusi. Zabrzmiały "Mury" Jacka Kaczmarskiego.

"Musimy być razem"

Działaczka Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Maria Ciszkowska przypominała, że Borys i Poczobut od pół roku są aresztowani pod zarzutem "rehabilitacji nazizmu", za co grozi nawet do 12 lat więzienia. Za co oni siedzą w więzieniu? Za to, że lubili Polskę, że dbali o język polski na Białorusi, za to, że kochali swoją mowę ojczystą, dbali o tradycje, o święta. To za to oni są w więzieniu - podkreślała.

Ciszkowska, która przez dwa miesiące była w białoruskim więzieniu, została uwolniona, ale musiała opuścić Białoruś. Z własnego doświadczenia wiem, jakie tam są warunki, jak jest tam niełatwo, tak naprawdę niektóre rzeczy musisz wytrzymać. Wiemy, że oni trzymają się bardzo mocno, ale nie zgadzamy się z tym, że są niesprawiedliwie oskarżeni, że zarzucono im podżeganie do nienawiści między narodami - podkreślała.

Nie możemy milczeć i pogodzić się z tym. Apeluję do wszystkich Polaków i Białorusinów (...) Niech wszyscy będą zaangażowani we wspólne nasze sprawy - mówiła Ciszkowska. Podkreślała, że Andżelika Borys i Andrzej Poczobut "siedzą, za nas Polaków, za Białorusinów, za wolność na Białorusi".

Podkreślała, że Związek Polaków na Białorusi jest organizacją apolityczną i nie stanowi żadnego zagrożenia dla władz tego kraju.

NIE PRZEGAP: Prezydent na sesji ONZ o "ataku hybrydowym Białorusi", zmianach klimatu i pandemii

Inna działaczka ZBP Irena Biernacka też apelowała o solidarność Polaków i Białorusinów. Niestety, mamy bardzo trudny czas dla naszej ojczystej ziemi. Jak dla Białorusinów, tak i dla Polaków, to nasza historia, tych Kresów, tej ziemi (...) Musimy być razem, nie musimy stać po dwóch stronach - mówiła.

Akcję solidarności z aresztowanymi wsparła Wspólnota Polska. Prezes jej podlaskiego oddziału Anna Kietlińska powiedziała, że stowarzyszenie nadal chce pełnić rolę łącznika mniejszości polskiej na Białorusi z Polską. Jesteśmy zainteresowani przede wszystkim tym, żeby utrzymać na Białorusi naukę języka polskiego - dodała. Przypomniała też, że w Białymstoku powstało Centrum Pomocy Polakom z Białorusi i Białorusinom uciekającym przed reżimem.

W trakcie manifestacji powiedziała, że ZPB znalazł "swoją przystań" w Białymstoku (w siedzibie Wspólnoty Polskiej przy ul. Kilińskiego 13). Tam są, prowadzą działalność, starają się, żeby idea Związku Polaków na Białorusi nie zaginęła (...). Póki organizujemy te akcje solidarności, to wspieramy Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta w tym, że to, co robili przez 30 lat, miało sens - dodała Kietlińska.

Podkreślała, że działacze ZPB, którzy wyjechali do Polski mają wyrzuty sumienia, że zostawili tam swoich rodaków. Tłumaczymy im, że nie można mieć wyrzutów sumienia. To, że spotykamy się, to że w różnych miejscach Polski oni są i działają, to jest ich ogromne bohaterstwo - powiedziała.

Białoruś stawia warunki

Prezydent RP, Andrzej Duda podczas swojego wystąpienia podczas 76. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w środową noc polskiego czasu, upomniał się o prawa białoruskich opozycjonistów i działaczy polskiej mniejszości, Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Domagał się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi.


Białoruskie władze stawiają warunki. Żona Andrzeja Poczobuta przekazywała we wrześniu, że już trzykrotnie dostał on pismo od promującego "amnestię" polityka Andreja Waskrasieńskiego, który namawiał go do napisania "pokajalnego pisma" do Alaksandra Łukaszenki z prośbą o ułaskawienie. Polski aktywista i dziennikarz nie zgodził się na jego napisanie. Prawdopodobnie odmawia zrobienia tego także Andżelika Borys.

I Poczobut, i Borys, w areszcie mieli problemy ze zdrowiem. Poczobut przeszedł zakażenie koronawirusem, nasiliły się jego dawne dolegliwości gastryczne. Szefowa ZPB skarżyła się na serce, problemy z zębami. Nie ma możliwości zweryfikowania, jaki jest stan ich zdrowia obecnie.

Krewni Borys nie rozmawiają z mediami. Żona Andrzeja Poczobuta mówiła wielokrotnie, że z mężem komunikuje się głównie przez listy. Nie dostała zgody śledczego na spotkanie z Andrzejem.