W kilku ośrodkach narciarskich na Podhalu w reżimie sanitarnym wystartował sezon narciarki. Na stokach od rana przybywało narciarzy i snowboardzistów. Zdaniem policji ośrodki są odpowiednio przygotowane, a narciarze stosują się do obostrzeń.
Na stokach oprócz miłośników białego szaleństwa pojawili się funkcjonariusze policji. Sprawdzają, czy narciarze stosują się do przepisów epidemiologicznych.
Zgodnie z wytycznymi sanepidu, stoki narciarskie i turystyczne mogą działać w sezonie zimowym 2020/21 przy ścisłym reżimie sanitarnym.
Warunkiem działania ośrodka narciarskiego lub stacji narciarskiej jest to, by na ich terenie przebywała maksymalnie jedna osoba na 100 m kw.
W popularnym ośrodku Kotelnica Białczańska w Białce Tatrzańskiej uruchomiono na razie dwie koleje krzesełkowe. Pierwsi narciarze pojawili się tu o 9 rano. Z godziny na godzinę przed stacjami ustawiały się coraz dłuższe kolejki. Obsługa wyciągu pilnowała, aby w kolejkach narciarze zachowywali odpowiedni dystans. Pracownicy wyciągu rozdawali także maski, tzw. kominy zabezpieczające twarz.
Przy wyciągach otwarte są punkty gastronomiczne, gdzie posiłki serwowane są z okienka.
Paweł Nowobilski z ośrodka narciarskiego w Białce Tatrzańskiej powiedział, że ten weekend będzie sprawdzianem, czy działania zabezpieczające są odpowiednie.
Zwrócił uwagę, że w weekendy przedświąteczne ruch narciarski jest na poziomie 20 do 30 proc. spodziewanego podczas ferii. Dodał, że planowane przez rząd skrócenie ferii do dwóch tygodni może skomplikować utrzymanie porządku. Nie wykluczył, że sprzedaż karnetów będzie wówczas limitowana.
Rozciągnięcie ferii na kolejne turnusy byłoby lepszym rozwiązaniem. Ferie będą ogromnym wyzwaniem logistycznym, aby utrzymać dystans i odpowiednią ilość ludzi na stoku. To że sezon startuję już dzisiaj przed okresem świąteczno-noworocznym i feriami jest dobre, ponieważ możemy się odpowiednio przygotować do większego najazdu turystów - powiedział Nowobilski.